Pod jednym względem Dar jest z całą pewnością powieścią wyjątkową. Otóż posiada blurb (notkę na tylnej stronie okładki), który, choć w założeniu ma zachęcać do lektury, już pierwszym zdaniem wystawia reklamowanej pozycji fatalne i nieadekwatne świadectwo. Czytamy mianowicie: Maerad jest niewolnicą w nędznym i okrutnym siole, do którego trafiła jako dziecko po tym, jak wojna zniszczyła jej rodzinę.
Koncept okrutnego sioła w pewien sposób mnie zaintrygował. Jak by się to miało przejawiać? Bezlitośnie jałowa gleba? Bezwzględne chaty? Nieznająca zmiłowania studnia? Szybko jednak okazuje się, iż był to swego rodzaju "skrót myślowy" - sioło jest Gilmanowe, a okrutny jest sam Gilman i jego drużyna. Choć akurat nie względem Maerad, 16-letniej sieroty, której matka zmarła w niewoli, bo uważają oni dziewczynę za czarownicę i boją się jej ewentualnej zemsty. W rezultacie Maerad nie cieszy się popularnością wśród innych niewolników, którzy zazdroszczą jej taryfy ulgowej. Los bohaterki odmienia się, gdy pewnego dnia, dojąc krowy w oborze, dostrzega ona przybysza, którego nie widzi nikt inny.
Okazuje się, że to nie objaw pomieszania zmysłów, ale konsekwencja posiadania Daru (obowiązkowo pisanego wielką literą). Od tajemniczego przybysza - Cadvana - Maerad dowiaduje się, iż jest bardką, w dodatku ostatnią ze splądrowanej Szkoły Pellinoru. Cadvan na jej prośbę zabiera dziewczynę z Gilmanowego Sioła, zaś jej Dar i status bardki to dopiero pierwsze z licznych niespodzianek, jakie zgotuje wieloletniej niewolnicy los. Nie wszystkie będą przyjemne.
Dar to - mimo podjętej we wstępie i w Dodatkach próby stylizacji na pseudonaukową beletrystykę - klasyczna fantasy zarówno pod względem sztafażu, jak i prezentowanego schematu fabularnego "od zera do bohatera". Niewiele znajdziemy w tej historii oryginalnych elementów, choć autorka nie szczędzi wyobraźni, by urozmaicić perypetie swoich bohaterów spotkaniami z rozmaitymi magicznymi stworzeniami, w najlepszym razie nastawionymi do nich neutralnie. Koncepcja magii również nie jest zbyt skomplikowana ani oryginalna, choć być może wrażenie takie wynika z faktu, że Maerad, mimo iż dopiero odkrywa swój Dar i nie przeszła żadnego szkolenia, posiada - jakżeby inaczej - wyjątkową moc. W strukturze opowieści nie może też zabraknąć pradawnej przepowiedni oraz kilku fabularnych zwrotów rodem z telenoweli (szczęśliwie, te najgorsze następują dopiero w końcowej części utworu).
Mimo schematyczności Dar trudno jednak nazwać pozycją złą. Decyduje o tym przede wszystkim bardzo przyjemny w odbiorze styl, być może część zasługi, trudno bez znajomości oryginału określić jak duża, przypada w tym aspekcie tłumaczce - Paulinie Braiter. Znacznie uprzyjemnia i ułatwia obcowanie z tekstem rownież fakt, że korekta i readakcja wykonane zostały bez zarzutu, co wypada podkreślić tym bardziej, że zdarza się coraz rzadziej. Dążenie autorki do równoważenia w fabule różnych elementów oraz pogłębienia - choć, przyznajmy szczerze, nieprzesadnego - pod względem psychologicznym sylwetek bohaterów, by wyszli poza ramy jednoznacznego szablonu, również jest zaletą.
Wielu więcej jednak nie umiem wskazać - co istotniejsze zwroty akcji dają się przewidzieć, a te, których ta prawidłowość nie dotyczy, raczej nie zaskakują czytelnika pozytywnie. W rezultacie Dar jest pozycją zaledwie przeciętną, skrojoną na zasadzie "znacie? to kupcie raz jeszcze!" i zapewne może liczyć na marketingowy sukces w obrębie czytelniczego targetu, który gustuje w historiach tego rodzaju. Niczym istotnym się jednak w zalewie podobnych pozycji nie wyróżnia. Czytelnik, który sięgnie po niego w poszukiwaniu czegoś nowego, srodze się zatem zawiedzie.