Hania Humorek to dziewięcioletnia Amerykanka o niezwykle bujnej wyobraźni i wielkim sercu. Z dumą nosi nazwisko godne swojego nieokiełznanego charakterku. Bo Hania to dziewczę w takim samym stopniu uparte, co otwarte na nowe pomysły kolegów. Równie często radośnie chichocze, co spuszcza nos na kwintę z powodu beznadziei wszechświata. Otacza ją plejada intrygujących przyjaciół i towarzyszy zabaw, których szalonym pomysłom ochoczo przyklaskuje. A jak się angażuje, to już na całego, do ostatniej strony wprawiając rodziców to w zachwyt, to w zdziwienie.
Bo kto by przewidział, że mieszanka waty cukrowej i lodów zjedzona tuż przed wejściem do kolejki w wesołym miasteczku zaowocuje brudnymi ubraniami towarzyszy szybkiej jazdy, a także zapachem, którego nie powstydziłby się najbardziej amerykański z amerykańskich skunksów? Jak wytłumaczyć pojawiające się zewsząd doniesienia o Wielkiej Stopie i dziwne odgłosy dobiegające nocą z ogrodu? Najważniejsze pytanie długo pozostanie bez odpowiedzi: jak przebić swoim dłużącym się pobytem w domu bajeczną wycieczkę Mani na Borneo i superciekawy obóz cyrkowy, w którym uczestniczy Rysiek?
-Czyli tak: nie jadę na Borneo. – Hania zaczęła odliczać na palcach. – Nie jadę do Kalifornii. I nie jadę nawet do babci Lusi?
Rodzice kiwnęli głowami.
-To najgorsze, najnudniejsze wakacje w moim życiu!
Oczywiście żaden trzeźwo myślący autor powieści dziecięcych nie zdecydowałby się na opisywanie nudy i gnuśności, toteż Megan McDonald sprytnie przemyca pomysły na ciekawe spędzanie czasu wolnego nawet w - na pierwszy rzut oka - tak mało ekscytujących warunkach, jak przydomowy ogródek, czy własny pokój. Mali czytelnicy będą może trochę zdziwieni, że Hania nie siedzi z nosem w tablecie, ani nie gra na konsoli, natomiast ich rodzicie z miejsca wyczują smaki swojego dzieciństwa. Nie ma wątpliwości, że McDonald inspirowała się własnym okresem dorastania u boku czterech sióstr obdarzonych bujną wyobraźnią. Hania reprezentuje kilka pokoleń młodych Amerykanów, którzy emocjonowali się tropieniem Wielkiej Stopy, zakładali wszelkiego rodzaju kluby przydomowe i uwielbiali „nocowanki”, podczas których walczyli na poduszki, a potem rozmawiali do białego rana. Zabawy te niosą ze sobą dużą dawkę ciepła, które bije od pierwszych stron powieści. I choć sięgają swoimi korzeniami aż do połowy XX wieku, odkurzone po latach
pociągają sielskością i pobudzają wyobraźnię maluchów dużo intensywniej niż modne od paru lat powieści o fantastycznych stworzeniach.
Hania nie ma przed małym czytelnikiem żadnych tajemnic, jest bardzo naturalna - pozwala sobie na złość, gdy jest zdenerwowana i na radosny śmiech, kiedy coś ją bawi. Dorośli również nie tworzą sztucznego dystansu, uczestniczą w zabawach swoich pociech i chętnie wpuszczają je w krąg własnych zainteresowań. Wszystkich obowiązuje niepisane zasady oparte na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Taki jest właśnie cały cykl o Hani Humorek – prosty, przyjazny i jakże w tym wszystkim pociągający.