Obłędna "Hodowla drobiu"
Jacek Dehnel opowiada w felietonie dla Wirtualnej Polski także o tym, w jaki sposób stał się posiadaczem niepozornej książeczki, jaką jest "Hodowla drobiu".Odnalazł ją na podrzędnym regale w antykwariacie w Poznaniu i początkowo nie zapowiadała żadnych czytelniczych ekscytacji: "ot, stara, płócienna oprawa z wyblakłym tytułem na grzbiecie, jedna z tysięcy, z setek tysięcy ramot, po które nikt nie sięgał od lat – i pewnie długo jeszcze nie sięgnie".
Dehnel zmienił zdanie po zerknięciu na stronę tytułową: "ukazał się wytłoczony na okładce piękny, pozłocisty kogut, a zaraz potem rycina z trzema kurami i, wydrukowany kształtną, amerykańską czcionką (co wers – to inną, i pod względem kroju, i wielkości), obfity tytuł: Drób domowy czyli praktyczny traktat o co przydatniejszych gatunkach drobiu gospodarczego, ich historii i naczelnych cechach wraz z kompletnymi wskazówkami, dotyczącymi hodowli i tuczenia,a także przygotowywań do wystaw drobiu, itp., itd. wywiedzionymi z obserwacji i doświadczeń autora, Simona M. Saundersa. Wydanie nowe, powiększone. Nader obficie ilustrowane. Nowy Jork: Orange Judd i S-ka, 41 Park Row, 1866 rok.
Dopiero w tym momencie autor Saturna zrozumiał, że trzyma w rękach pracę "na swój sposób obłędną, sekciarską, totalną".
[Autor felietonu: Jacek Dehnel ; oprac. GW]