W zamierzchłych czasach młodości wyżej podpisanego, kiedy to fantasy dopiero nieśmiało pukała do drzwi naszego mlekiem i miodem płynącego kraju, pośród krytyków i czytelników wywiązywały się na jej temat zażarte dyskusje i rodziły gorące spory, a łamy czasopism zapełniły się polemikami, jak bowiem wiadomo, zgody w polskim narodzie w żadnej – nawet najbardziej błahej – sprawie być nie może. Do najmocniej roztrząsanych kwestii należały gospodarcze podstawy funkcjonowania światów fantasy. Jeden z uznanych autorytetów słusznie dowodził, że większość owych światów z ekonomicznego punktu widzenia nie ma prawa działać w opisywanym kształcie.
Jego argumenty trafiły do nielicznych i ekspansji literatury (i nie tylko literatury) fantasy nie powstrzymały, zaś dla większości pisarzy i czytelników zagadnienia dotyczącego np. tego, skąd się bierze w tej czy innej krainie bogactwo i bieda pozostawały – nomen omen – czarną magią. Na podstawie niepisanej umowy, i jednym, i drugim takie rozwiązanie odpowiadało. Znalazły się jednak chlubne wyjątki w gronie piszących fantasy, które taki stan rzeczy uwierał. Jednym z owych wyjątków okazuje się oryginalny amerykański twórca Daniel Abraham. Udowodniła to już pierwsza jego powieść wydana w naszym kraju Cień w środku lata , rozpoczynająca tetralogię „Cena ostateczna”. Niuanse ekonomii odgrywały w poczynaniach jej bohaterów ważną rolę, a wśród pierwszoplanowych postaci znalazła się kobieta zarządzająca domem handlowym.
Podobnie jest w kolejnej z jego książek, mianowicie Smoczej drodze, stanowiącej pierwszą część zaplanowanego na pięcioksiąg cyklu „Sztylet i moneta”. Tutaj kwestie ekonomiczne stanowią ważną składową fabuły i są źródłem motywacji działań bohaterów. Urealnia to zasady rządzące światem wykreowanym przez Abrahama i uwiarygodnia przebieg akcji. Choć wielce istotna, ekonomia nie przesłania jednak innych kwestii, które budują wyjątkowy realizm autorskiej wizji. Na plan pierwszy wysuwa się w niej znakomicie rozpracowana psychologia postaci, dzięki czemu zyskujemy wrażenie obcowania z żywymi ludźmi, z którymi dzielimy przeżycia i emocje – radość, smutek, strach. Dotyczy to nie tylko czworga głównych bohaterów, ale i całej galerii figur drugiego planu, co świadczy zarówno o wysokim profesjonalizmie pisarskim Abrahama, jak i jego niepospolitym talencie.
Kapitan Marcus Wester dni wojskowej chwały ma już za sobą.Niegdysiejszy bohater największych bitew, z bólem nosząc w sobie pamięć osobistej tragedii, dziś stał się żołnierzem do wynajęcia. Aby uniknąć wcielenia do armii szykującej się do kolejnej wojny, decyduje się na zostanie dowódcą straży nietypowej karawany, która zmierza akurat w stronę przeciwną niż królewska armia. Do pomocy wynajmuje zaś... trupę aktorów, którzy mają odgrywać profesjonalnych strażników. Na tym nie koniec – jednym z woźniców karawany zostaje milkliwy młodzieniec imieniem Tag, który w rzeczywistości jest niepełnoletnią dziewczyną. Cithrin bel Sarcour – bo o niej tu mowa – to sierota pozostająca pod kuratelą Banku Medejskiego i lepiej orientująca się w tajnikach transakcji finansowych niż normalnych „dziewczyńskich” spraw czy – tym bardziej – powożenia. Wyruszenie z karawaną ma ocalić jej życie, jak również zagrożone królewską konfiskatą aktywa banku.
Kolejna postać to sir Geder Palliako, spadkobierca tytułu wicehrabiego Rivenhalm. Wcielony do armii miłośnik książek i innych intelektualnych rozrywek oczywistą koleją rzeczy staje się obiektem pogardy ze strony „prawdziwych” wojowników, rekrutujących się spośród szlachetnie urodzonych, ofiarą ich drwin i głupich żartów. Po zwycięstwie nad miastem Vanai wmanipulowany zostaje zaś w niewdzięczną rolę wykonawcy najbardziej odstręczających rozkazów. Do wyższej arystokracji należy z kolei Dawson Kalliam, baron Osterling Fells, weteran dworskich intryg, decydujący się podjąć ryzykowną grę przeciwko klice, którą podejrzewa o przygotowywanie przewrotu pałacowego. Jednocześnie stara się zaś ocalić syna z wojennej zawieruchy.
Losy czworga bohaterów zbliżają się ku sobie i splatają, tworząc misterną mozaikę, której kolejne elementy stopniowo zostają uzupełniane. Wydarzenia poznajemy na przemian z punktów widzenia poszczególnych postaci, dzięki czemu zyskujemy szerszy ogląd rzeczywistości i możliwość wyrobienia sobie własnego zdania w kwestiach istotnych dla fabuły. Początkowo nieśpieszny rozwój akcji, w dalszej części powieści nabiera dynamizmu i podlega niespodziewanym woltom. Motorem opisywanych wydarzeń, na równi z nieubłaganą machiną dziejów, są sami bohaterowie, spośród których dwoje na kartach „Smoczej drogi” przechodzi znaczącą – ale jak najbardziej wiarygodną – przemianę charakterologiczną. Poznając bezwzględność świata i zasady przetrwania w otoczeniu pełnym intryg, Cithrin i Geder w przyśpieszonym tempie zyskują gorzką dojrzałość.
Abraham rozgrywa raczej kameralne dramaty niż wielkie epickie widowiska.W tle gęstej od wydarzeń historii jedynie zarysowuje kontury pseudośredniowiecznego uniwersum, stroniąc od – tak popularnych w epickich sagach – opisów krain, miast, twierdz, bitew, broni, strojów i zastawy stołowej. Dzięki temu powieść czyta się płynnie i trudno się od niej oderwać. Choć niewiele dowiadujemy się na temat genealogii trzynastu ras zamieszkujących świat Smoczej drogi, na planie pierwszym przez cały czas pozostają ludzie z całym bagażem swojej przeszłości i lękiem przed przyszłością. Wysokie i często trudne do poniesienia koszty bycia człowiekiem, są tym, co najbardziej pisarza interesuje. To kolejny motyw ekonomiczny w jego prozie. Ale jest to – dla odmiany – ekonomia moralności, doskonale zrozumiała dla każdego czytelnika, któremu nieobce są refleksje dotyczące własnych odczuć, myśli, słów i czynów.