Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:01

Wyjątkowa dwudziesta trzecia wiosna Raymonda, smutnej, nieszczęsnej niemoty

Wyjątkowa dwudziesta trzecia wiosna Raymonda, smutnej, nieszczęsnej niemotyŹródło: "__wlasne
dnsp2wp
dnsp2wp

"Powietrze pachniało słodkawo. Słońce świeciło z całych sił, ptaki wymieniały się najnowszymi plotkami, żonkile wysoko unosiły główki."

A życie i tak było i jest zbyt ciężkie żeby się uśmiechać. Słyszę to często w różnej formie i z różnych źródeł. Uśmiechają się tylko ludzie głupi i fałszywi. Tym zdaniem pewna tajemnicza postać ma okazję zaistnieć w cyberkosmosie. Oczywiście takie małe zdanie gdzieś na poboczu infostrady, to jak pojedynczy elektron w oceanie cząstek materii. Ale zawsze lepsze to przecież niż absolutne nic. Ta książka ma pobudzić do śmiechu. Rozluźnienia napiętych resztek mięśni. Rozluźnienia elegancko, choć morderczo zaciśniętych pod szyją krawatów. Rozluźnienia myśli i zrelaksowania ogólnie czujnego umysłu. Potrzebujemy śmiechu, takiego pełną piersią (ta dwuznaczność języka mnie dobija), przeponowego. A tak o niego trudno. Więcej wokół krzywych uśmieszków, profesjonalnych grymasów uzyskanych w trakcie wielogodzinnych szkoleń, podłożonego z taśmy chichotu i oklasków, wymuszonej wesołości rozkręconego na siłę bączka. Sięgnąłem po Największe przedstawienie... z nadzieją na sporą dawkę wysokiej jakości, energetyzującego,
witaminizowanego, miłego humoru.

"Kurczaki zachowywały się jednak niespokojnie."

I znalazłem go tutaj. Jeśli ktoś jednak ma ochotę na filiżankę kawy, gdy na stole jest tylko herbata, to rzeczywiście będzie miał problem. Niestety, książki humorystyczne ostro dzielą czytelników na dwie kategorie: tych co szczerząc zęby są szczerze za i tych co jeszcze szczerzej szczerząc są szczerze przeciw. Poczucie humoru dzieli ludzi tak jak polityka, medycyna, ekonomia, prognozy pogody, bogactwo, podziały klasowe na kolei.

dnsp2wp

"Termos to dziwna rzecz... (...) No wiesz, wlewasz do środka coś gorącego i pozostaje gorące.
Wlewasz coś zimnego i pozostaje zimne. (...) Skąd termos wie, co ma robić?"

Książka ma główny wątek. Historię Raymonda porwanego przez latającego rozgwiazda Abdullaha (a wydawało ci się dotąd, że ten Abdullah to tylko wymysł twojego umysłu). A w jej ramach mieści się sporo dygresji na zróżnicowane tematy. Co termosy wiedzą o swej termosiej roli?! Typologia pubów angielskich. Co oznacza zamówienie w pubie "tego co zawsze"?! Ogólne problemy osób porwanych przez Obcych. Zasady aukcji George'ów (to taka uogólniona nazwa osobnika płci męskiej z planety Ziemia) na Wenus. Zagadnienia zachowania się zestresowanych kurczaków. Szarzy faceci w szarości i ich niejasna rola w historii. Nie do końca rozwiązana zagadka upodabniania się właściciela psa do jego pupila i vice versa. Prawdziwa historia ludzkości według profesora Prometeusza Merlina. Formy rozładowywania skumulowanych napięć nerwowych w trupie cyrkowej. Stan ogólnej kultury policji międzygalaktycznej (i nie tylko). Cóż, może i niektóre tematy wydają się na pierwszy rzut oka nazbyt poważne, ale trudno tu cytować całe fragmenty
książki ukazujące je w lepszym, znaczy się weselszym świetle.

"Synu - oznajmił - w każdej rasie są źli i dobrzy ludzie (...) Chętnie bym się jednak dowiedział - dodał ojciec zza gazety - dlaczego wszyscy źli muszą mieszkać na naszej ulicy!"

Niektóre dowcipy nie są tak smaczne jak z lekka nieświeże małże. Trochę w stylu śliniącego się Benny Hilla. Ale można je jakoś strawić. Zawsze na kilkaset stron uda się bowiem znaleźć garść akapitów, którymi nie jesteśmy zachwyceni i wiaderko pełne słów, których nadmiernej wilgoci nie akceptujemy. Spodziewam się, że tu pojawi się sztandarowe pytanie ludzi dociekliwych, a małomównych (co jest nieomylną oznaką bystrości umysłu): ludzie, ale o co chodzi?! Najbardziej lubię pełne bólu i tchnące czymś naprawdę wielkim zawołanie "ludzie". O co chodzi?! O nic. O nic specjalnego. O pewną historię opowiedzianą w stylu zbliżonym bardziej do fiction niż do science. O rozrzucone w niej, jak puszki po piwie w parku, dygresje na różne tematy. O angielskie poczucie humoru, to związane z english breakfast, a może z afternoon, a może jednak to od five o'clock. O zabawę słowem własnym i cytatami.

"Mru mru mru, tajne plany, mru mru, dziś jest TA noc, mru mru mru..."

I na koniec najważniejsze, dla zachowania właściwych proporcji między agresywną powagą i nieśmiałym, z lekka zalęknionym humorem. Ludzie (supcio!), tu tak naprawdę gra idzie o przetrwanie całej ludzkości!

dnsp2wp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dnsp2wp

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj