Nastoletni Samuel Faulkner nie jest szczęśliwy. Trzy lata temu zmarła mu mama. Ojciec, Allan, żyje na pograniczu rzeczywistości i marzeń. Pogrąża się w depresji, popada w melancholię, zaszywa w swoim miejscu pracy. Zagubiony dorastający Sam mieszka z babcią, swoją młodszą, dwunastoletnią kuzynką Lili i jej matką Eweliną. Ojciec chłopca jest właścicielem księgarni, otwieranej przez niego niezbyt regularnie, bardziej z potrzeby gotówki niż serca. Sam czuje się pozostawiony samemu sobie. Szkoła, klub judo, niesnaski z kolegami, nauka - nie ma nikogo, z kim mógłby szczerze porozmawiać. Kuzynka Lili obraca się w swoim towarzystwie i jest dla chłopaka jeszcze jedną zarozumiałą smarkulą słuchającą głupiej muzyki. Jakby kłopotów było mało nagle znika jego ojciec. Co prawda czynił to już wielokrotnie, ale tym razem nie ma o nim żadnych wieści już od dziesięciu dni, co nawet jak na Allana jest po prostu bardzo dziwne.
Księgarnia-antykwariat położona jest w nie najlepszej dzielnicy, w zakątku jakże różnym od tego do którego wcześniej przyzwyczaił się Sam. Chłopiec postanawia odnaleźć ojca, a owo miejsce wydaje mu się pierwszym krokiem na tej drodze. W budynku nie znajduje jednak żadnych wyraźnych śladów zagadkowego zniknięcia ojca. Wpada więc na pomysł porozmawiania z Maksem, niedosłyszącym sąsiadem i przyjacielem Allana, człowiekiem bardzo życzliwym. Przedtem decyduje się jeszcze dokładnie sprawdzić piwnicę budynku. Tu przez przypadek dokonuje pewnego niesamowitego odkrycia. Czegoś, co całkiem zmieni jego dotychczasowe życie.
Pomysł na książkę nie jest sam w sobie zbyt wyrafinowany: podróże w czasie. Sam wykorzystuje do tego dziwne kamienie i monety. Nie wie jak to wszystko działa, nie wie jakim sposobem trafia do różnych, dość przypadkowych miejsc w przeszłości. Stopniowo odkrywa różne ograniczenia dotyczące tych nietypowych "wycieczek". Pewne rzeczy są w powieści rozwiązane najprostszą możliwą metodą: nie wiadomo dlaczego jest tak jak jest. To słodka tajemnica. Dotyczy to np. znajomości języka w danym miejscu i czasie. Sam trafia do starożytnego Egiptu, do Francji w okresie I wojny światowej czy też do zakonników żyjących na wyspie w czasach grabieżczych wypraw Wikingów. Rozumie każdą mowę, rozmawia swobodnie i to z właściwym dla danego miejsca akcentem. Działa u niego jakiś tajemniczy, wybiórczy wewnętrzny tłumacz.
Mimo drobnych braków i niezbyt oryginalnego pomysłu powieść czyta się całkiem dobrze. Jest wciągająca, i to zgodnie z zasadą: im dalej tym lepiej. Z ciekawością śledzimy wędrówki Sama, jego umiejętność radzenia sobie w różnych krajach i epokach. Oczywiście, z wszystkich przygód wychodzi on zawsze cało, każda wyprawa w przeszłość kończy się happy-endem. To pierwszy tom większego cyklu, który ma służyć raczej wzbudzeniu ciekawości i rozbudzeniu nadziei, a nie wyjaśnieniu różnych spraw. Sam nie znajduje ojca, ale...
Książka bawi, zaciekawia, a nawet trochę uczy. Bohater dojrzewa i poprzez różnorakie doświadczenia zmienia swoje podejście do wielu spraw, do niektórych osób. Zgrabnie jest pokazane przełamywanie barier między chłopakiem, a jego kuzynką Lili. Ukazane jest, że wbrew pozorom zawsze można znaleźć coś co ludzi łączy i co pozwala się wzajemnie zrozumieć i porozumieć. Nie jest to poważna książka z gatunku science-fiction skoncentrowana na analizie zjawisk i paradoksów związanych z podróżami w czasie. To historia dla młodzieży, powieść przygodowa, lekka i nie pozbawiona humoru. W sam raz na relaksujący odpoczynek po trudach nauki szkolnej.