Niewątpliwie, tak jak w więzieniach czasem lądują niewinni ludzie, tak w szpitalach psychiatrycznych nawet przez wiele lat przebywają osoby, które z powodzeniem mogłyby normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Przyczyny takiego stanu rzeczy bywają jednak różne – czasem jest to błędna diagnoza lekarska, czasem sposób na uniknięcie przez pacjenta kary za popełnione zbrodnie, wreszcie bywa to efekt celowych działań bliskich osób, które na przykład pragną usunąć z drogi jednostkę przynoszącą ujmę rodzinie bądź chcą zawładnąć jej majątkiem. W Tajnym dzienniku możemy śledzić postępy swoistego dochodzenia prowadzonego przez doktora Grene’a, który próbuje wyjaśnić powody umieszczenia kilkadziesiąt lat wcześniej w szpitalu psychiatrycznym obecnie blisko stuletniej Roseanne McNulty. Z prawdziwym zainteresowaniem możemy więc z jednej strony obserwować kształtowanie się niezwykłej więzi miedzy psychiatrą a wiekową pacjentką, z drugiej zaś poznajemy kolejne fascynujące zdarzenia z przeszłości głównej bohaterki.
Jak łatwo się domyślić, jej życie było dość burzliwe i to nie tylko z tego powodu, że dorastała w czasach, kiedy Irlandią wstrząsały kolejne konflikty wewnętrzne w pierwszej połowie ubiegłego wieku.
W sumie dość prosty zabieg zastosowany przez Sebastiana Barry’ego nie tylko podnosi wartość artystyczną Tajnego dziennika, ale i po prostu czyni całą historię znacznie bardziej interesującą. Polega on na tym, że w powieści przeplatają się fragmenty, w których narratorem jest doktor Grene, z relacją „spisaną” przez Roseanne. Fakty z życia tej ostatniej poznawane przez psychiatrę z zachowanej szczątkowej dokumentacji niekoniecznie w stu procentach pokrywają się ze wspomnieniami głównej bohaterki, tyle że wiarygodność źródeł w tym przypadku wcale nie musi być dużo większa niż w przypadku zapisków wiekowej „szalonej” pacjentki. W związku z tym z jednej strony to czytelnik musi samodzielnie rozstrzygnąć, która wersja wydarzeń wydaje mu się bardziej prawdopodobna, z drugiej zaś dzięki kolejnym zwrotom akcji autor uświadamia nam, że nie zawsze prawda jest najważniejsza...
Tajny dziennik to przede wszystkim znakomita powieść obyczajowa, w której w poruszający sposób przedstawiono przeżycia pięknej młodej kobiety, której życie naprawdę nie oszczędzało. Relacjonowanie losów Roseanne pozwoliło również autorowi przybliżyć czytelnikom obraz nastrojów panujących w Irlandii w pierwszej połowie dwudziestego wieku, a także uświadomić im ogrom przemian społecznych, jakie zaszły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.Sebastian Barry potrafił w interesujący sposób ukazać napięte stosunki pomiędzy przedstawicielami różnych grup politycznych tamtego okresu, jak również nastroje panujące w lokalnej społeczności, gdzie każde odbiegające od normy zachowanie nie tylko nie mogło liczyć na akceptację, ale nawet na obojętność. Istotne jest też, że autorowi udało się uniknąć popadnięcia w zbytni sentymentalizm, chociaż historia Roseanne momentami może naprawdę wzruszyć do łez. Krótko mówiąc, Tajny dziennik to powieść, w której w idealnych proporcjach udało się połączyć prawdziwe emocje z
dobrą literaturą. Miejmy więc nadzieję, że doczekamy się też polskiego wydania wcześniejszej książki Sebastiana Barry’ego „The Whereabouts of Eneas McNulty”, której tytułowym bohaterem jest szwagier Roseanne.