Życie nie rozpieszczało Pana Piwki: było niesamowicie uporządkowane i dogłębnie przewidywalne. Jednym słowem – wiało nudą. I wtedy pojawił się Sobek, czyli stworzonko, którego mottem życiowym mogłoby być: „Wszystko na opak, wszystko nie tak”. Szybko obwołało się „synkiem tatusia” i odtąd w życiu Pana Piwki nic już nie było takie samo. Szalone przygody rywalizowały o miano tej najbardziej zakręconej, adrenalina lała się strumieniami, a poziom zaskoczenia zarówno u małych czytelników jak i ich rodziców sięgał zenitu.
W Nowych piegach dla Sobka osobą, którą rozwój wydarzeń zaskoczy najbardziej będzie… Sobek. Dotychczas to on był panem sytuacji, ale tym razem, mimo sporych pokładów magii, wobec pewnych spraw okaże się po prostu bezradny.
A zaczyna się bardzo niewinnie… Piegi, spełniające życzenia, zamiast u Sobka, lądują na nosie Pana Piwki. Jest to powód do kupy śmiechu i sporej ilości niesamowitych przygód. Ale co począć, gdy pociesznego urzędniczynę dosięgnie strzała Amora? Tak, tak, Pan Piwko zakochuje się. Na dodatek nie tylko on, bo czar miłości ogarnia również jego przyjaciela, a nawet sąsiadkę.
Co ma począć biedny Sobek? Co czują dzieci, gdy nagle okazuje się, że ukochaną mamusię czy tatusia muszą z kimś dzielić? Bo w każdym maluchu, nawet tym najsłodszym, tkwi ziarnko egoizmu. Jak sobie poradzić z mocno swędzącym uczuciem zazdrości?
Sobkowa seria autorstwa Paula Maara to pozycja już kultowa. Uwielbiana wśród niemieckich rodaków pisarza, dzielnie sobie radzi również w innych krajach Europy. I tak już od ponad 30 lat. W czym tkwi urok chłopca-stworzonka o świńskim ryjku? Czytelnicy zachwycają się prostotą formy towarzyszącej bajecznie bogatej treści. Język jest jak najbardziej przyjazny dzieciom, a atmosfera sprzyja długim wieczorom spędzanym na wspólnym czytaniu. Jako przeciwniczka tworzenia kolejnych list lektur pod hasłem „ucz się od małego-z edukacją za pan brat”, z całego serca polecam cykl sobkowych przygód. Bo książka nie musi „bawić i uczyć’, wystarczy, jak zapewni dobrą rozrywkę. Pozwólmy dzieciom porwać się radosnej atmosferze i nie maltretujmy ich kolejnym zadaniami, a już na pewno nie zmuszajmy do analizowania „postaw bohaterów”. W książkach Paula Maara wszystko rozwija się bez jakiegokolwiek przymusu – akceptowania inności nikt się nie musi uczyć, bo na tolerancję może liczyć każdy, nawet najdziwniejszy stworek.
Przesyconą ciepłem atmosferę i wszechobecną radość z tworzenia nowego ogniska domowego spina klamra naturalności.
Zatem: chwilo trwaj, a ty Sobku wracaj do nas szybko!