Wszystko dobre, co się kończy dobrze. Chociaż się wszystko przeciw nam sprzysięga
Szekspir jest bardzo wdzięcznym tematem dla powieściopisarzy różnej maści, jego życie i twórczość stały się bodźcem do tworzenia przeróżnego rodzaju literatury. Angielski dramaturg doczekał się nawet powstania tzw. thrillerów szekspirowskich. Liczba takich hybryd literackich jest całkiem spora, a do najnowszych należy Księga powietrza i cieni, swoista mieszanka thrillera, kryminału i nietuzinkowego romansu. To także smakowita powieść obyczajowa, której korzenie sięgają XIX wieku, w której barwność opisów i smakowite dialogi łączą się z taką ilością dygresji, że nie powstydziłby się ich sam Tristram Shandy.
Cała akcja sprowadza się do poszukiwań zaginionego manuskryptu nieznanej sztuki Williama Szekspira. Szczęśliwy znalazca liczyć może na sławę i ogromne pieniądze, nie dziwi więc fakt, że w poszukiwania angażują się przeróżni ludzie, a ich gorliwość jest naprawdę wielka. Jak daleko można się posunąć w dążeniu do celu? Być może odpowiedzią są zwłoki, które znaczą szlak poszukiwań. Część historyczna dotyczy samego Szekspira, wciągniętego w spiski i knowania ludzi władzy, a wiemy to wszystko z listów Richarda Bracegirdle’a, XVI-wiecznego szpiega i żołnierza którego listy trafiają w ręce pracowników nowojorskiego antykwariatu. W czasach współczesnych jednym z bohaterów jest prawnik, Jake Mishkin, który zostaje przypadkowo wmieszany w aferę z rękopisem sprzed czterystu lat w tle. Drugą ważną postacią jest mój ulubieniec: nieco ciapowaty i przygruby miłośnik kina, dorabiający sobie w antykwariacie ze starodrukami, gdzie los zetknie go z prawdziwą femme fatale, i rzecz jasna: z Szekspirem. Wszyscy oni połączeni
zostaną przez poszukiwania rękopisu i próby zachowania skóry w całości, a będzie to trudne zadanie, gdyż do wielbicieli Szekspira należą także różne ciemne typy, których metody postępowania trudno nazwać wyrafinowanymi.
Trzy plany czasowe, trzy różne sposoby prowadzenia narracji i trzy różne punkty widzenia sprawiają, że Księga… jest czymś więcej, niźli tylko kolejnym thrillerem, czy też następnym klonem literackim Kodu Leonarda da Vinci. Gruber refleksje dotyczące człowieka i jego zachowań sprawnie splata z wciągającą akcją, w której nie brak pościgów, strzelaniny i odczytywania zaszyfrowanych manuskryptów. Umiejętnie mieszając konwencje, autor zaprasza czytelnika w fascynującą podróż, w której przewodnikiem jest człowiek o mocno niecodziennym poczuciu humoru. To właśnie to poczucie humoru pozwala mu na tworzenie naprawdę nietuzinkowych postaci np. prawnik- kobieciarza, będącego jednocześnie medalistą olimpijskim w podnoszeniu ciężarów, a przy tym synem księgowego żydowskiej mafii. Takich pełnokrwistych i zapadających w pamięć bohaterów jest więcej, w połączeniu z wciągająca akcją tworzą naprawdę wyśmienitą rozrywkę.