Trwa ładowanie...
recenzja
07-10-2011 16:21

Wstyd i zaskoczenie

Wstyd i zaskoczenieŹródło: "__wlasne
dgzw012
dgzw012

Istnieją dwie szkoły dotyczące włączania okładki do oceny książki. Wedle pierwszej okładka nie powinna wpływać na zawartość książki, według drugiej – wręcz przeciwnie. Trudno powiedzieć, którą z opcji wybrać, gdy wszystkie przesłanki wskazują na to, że to nie będzie dobra książka. Tym trudniej, gdy okładka przekonuje do tego w sposób można powiedzieć wybitny. Tytuł Z ciemnością jej do twarzy i agresywnie wytoszopowane zdjęcie blond dziewoi seksownie wydymającej usta to nie do końca jest to, czego spodziewam się po dobrej fantasy, ale twardo brnę dalej. Niestety, wrażenie nie mija po pierwszych dwudziestu stronach, a co więcej – jest tylko gorzej, choć trzeba przyznać, że w mało której książce może się aż tyle zdarzyć na tak niewielkiej liczbie stron. Ale do rzeczy.

Główna bohaterka to osierocona w dzieciństwie, młoda i piękna Ari. Dziewczyna została wychowana przez parę nieco ekscentrycznych, ale niezwykle serdecznych ludzi w związku z czym nie tylko z niespotykaną biegłością posługuje się rozlicznymi typami broni, ale także potrafi znokautować największego osiłka, nie tracąc przy tym ani grama z uroku osobistego, którego – jako typowa wojowniczka w spódnicy – nie pragnie i robi wszystko, by się go pozbyć. Widocznym znakiem tegoż uroku, pod którego wrażeniem są wszyscy mają być białe włosy, których bohaterka wielokrotnie próbowała się pozbyć. Włosy owe stanowią jednak – o czym dowiadujemy się po wizycie Ari w szpitalu psychiatrycznym, w którym popełniła samobójstwo jej matka – znak rozpoznawczy jej rodu. I tu nieprawdopodobnie denna fabuła zaczyna zyskiwać coś w rodzaju życia.

Kelly Keaton kreuje alternatywny świat, w którym po przejściu przez Nowy Orlean dwóch huraganów o niezwykłej sile, setki ludzi popada w paranoję, manie prześladowcze, a samo miasto przechodzi w prywatne ręce, odcina się od terytorium Stanów Zjednoczonych, zyskując miano Nowego 2.* Do Nowego 2 przyjeżdża się wyłącznie na własne ryzyko i nikogo nie dziwi fakt, że wielką ciężarówkę prowadzi dwunastoletnia dziewczynka, która w ten sposób zarabia na życie swoje i swego przybranego rodzeństwa*. To miejsce, w którym rządzą przedstawiciele dziewięciu rodów, wysoka technika łączy się z lokalnym folklorem i wierzeniami, ulice dzielą się na te ekskluzywne oraz te, które popadają w ruinę, zamieszkiwaną przez biedotę. Na tle tak sztampowej (przynajmniej początkowo) historii obraz Nowego 2 jest niczym powiew świeżości: przykuwa na tyle, że chce się to czytać dalej, choć styl autorki nie zmienia się i dialogi są tak samo nienaturalne, sztywne i natchnione jak na początku. Ari, w poszukiwaniu swego rodowodu, wyrusza do
Nowego 2 i tam poznaje grupę młodych ludzi – dzieci przypominających Zagubionych Chłopców w Nibylandii. Na terenie Nowego 2 dzieci wykształcają szereg cech pozwalających im na przetrwanie w trudnym środowisku. Fabuła w dość przewidywalny sposób prowadzi bohaterkę wprost do przedstawicieli dziewięciu rodów władających Nowym 2, a także w objęcia nastoletniej miłości i – jak się okazuje – zbuntowanego wnuka jednej z najbardziej potężnych kobiet Nowego 2. Na dobitkę pojawia się postać Artemidy – bogini dość mocno eksploatowanej przez amerykańskich pisarzy, którzy z wampirów przerzucili się na grecki panteon. Tu trzeba przyznać, że mimo spodziewanego ogromnego zawodu, Keaton (czy na pewno pisał tę książkę jeden autor?) w jakiś przedziwny sposób dokonuje takiego zwrotu akcji, który nie tylko jest przemyślany, ale także wcale dla czytelnika nieoczywisty. Na etapie, w którym zdążyli się pojawić wampiry, czarownice, tajemnicze dziewczynki o wyglądzie gothic lolit z maskami z Mardi Gras oraz obowiązkowo zdziwaczałą
Ari stwierdzenie, że „to jednak wciąga” stanowiło nie lada wyzwanie, ale i mękę.

Lektura Z ciemnością jej do twarzy wywołuje wrażenie, że ma się do czynienia z książką absolutnie słabą, która nagle i dość brutalnie zaczyna czytelnika wciągać, choć nie powinna. Wstyd i poczucie zażenowania (bo to takie mierne, dialogi nadmuchane, fabuła aż zęby bolą), a jednak nie wszystko jest aż tak straszne, jak miało być. Trudno powiedzieć, czy to książka godna polecenia – autorka z pewnością miała całkiem niezły pomysł na powieść i te dobre pomysły faktycznie są widoczne. Z kolei powiedzieć o wykonaniu, że „pozostawia wiele do życzenia” to jak powiedzieć o pleśni, że kiedyś była całkiem smacznym posiłkiem. Tak czy inaczej – Keaton zaskoczyła mnie, choć miało być inaczej. I to zaskoczenie właśnie mogę polecić.

dgzw012
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dgzw012