„Wykorzenieni” to niezwykle poruszająca historia pewnej rodziny, która począwszy od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przeżyła wiele ciężkich chwil w małej węgierskiej wsi, do czego przyczyniła się zarówno ówczesna komunistyczna rzeczywistość, jak i spuścizna całkiem niedawnej przeszłości tego kraju. W powieści Szilárda Borbély'ego równie istotna jak sam przebieg wydarzeń jest forma, w jakiej są one przedstawione. Autor uzyskał bowiem tutaj rzeczywiście niezwykły efekt dzięki temu, że uczynił narratorem kilkuletniego chłopca, który w poszatkowanych na krótkie scenki wypowiedziach stopniowo odkrywa przed czytelnikami kolejne cząstki prawdy o swoich bliskich i innych mieszkańcach wioski.
Początkowo naszą uwagę przykuwają przede wszystkim fatalne warunki, w których żyje rodzina głównego bohatera. Nie chodzi nawet o to, że w ich domu nie ma mowy o jakichkolwiek luksusach - ostatecznie to tylko marna wiejska ziemianka. Możemy się przekonać, że nie tylko ciągle brakuje im pieniędzy, ale często problemem dla nich jest nawet zdobycie wystarczającej ilości choć trochę urozmaiconego jedzenia. Tylko częściowo daje się to wytłumaczyć ogólną biedą i opłakanymi osiągnięciami gospodarczymi miejscowej rolniczej spółdzielni produkcyjnej (teesu), która na rozkaz władzy ma uprawiać ryż. Okazuje się bowiem, że ojciec narratora jest jawnie szykanowany przez innych pracowników i kierownictwo, dlatego często ma kłopoty ze zdobyciem pracy albo jest zwyczajnie oszukiwany przy wypłacie wynagrodzenia. Sytuacji głowy rodziny nie poprawiają zaś ani wspólne wyprawy z towarzyszami pracy do pobliskiej karczmy, ani nieśmiałe próby buntu przeciwko niesprawiedliwości, która go spotyka. Najgorsze jest jednak to, że z powodu
tego swoistego nieprzystosowania społecznego ojca bohatera cierpią jego najbliżsi.
Z kolei chłopiec z racji swego wieku po prostu nie do końca rozumie, co się wokół niego dzieje. Czując się często nieszczęśliwy, próbuje oderwać się od ponurej rzeczywistości uciekając w świat liczb. Kiedy doszukuje się rozmaitych prawidłowości matematycznych w swym najbliższym otoczeniu, może odnaleźć jakikolwiek - choćby bardzo abstrakcyjny - sens w swym życiu. Młody bohater z czasem coraz wyraźniej jednak zaczyna sobie zdawać sprawę, że przez mieszkańców wioski członkowie jego rodziny są traktowani jak obcy, ale przyczyny tego stanu rzeczy są naprawdę zagmatwane. Rozmaite zasłyszane przez niego opowieści o przeszłości przodków ojca i matki niczego mu do końca nie wyjaśniają, bo czyż można być równocześnie kułakiem i szlachcicem, potomkiem popa i Żydem, Rusinem, Węgrem i Rumunem? W tym przypadku droga do odkrycia własnej tożsamości nie będzie więc prosta, gdyż konieczne będzie dopasowanie rodzinnych przekazów zarówno do krążących w wiosce plotek, jak i własnych obserwacji narratora. Nic dziwnego więc, że
pewne sprawy będzie on w stanie zrozumieć dopiero wtedy, gdy dorośnie.
Nie da się ukryć, że „Wykorzenieni” to dość przygnębiająca lektura, ponieważ obserwujemy w powieści świat pełen biedy, przemocy, niesprawiedliwości i cierpienia. Dla polskich czytelników mniejsze znaczenie może mieć samo rozliczenie się tutaj z niezbyt chlubnymi faktami z niedawnej węgierskiej historii, ale trudno byłoby obojętnie obserwować tak trudne przeżycia dziecka, które przecież nie jest niczemu winne - i właśnie dlatego ta niewielka książka Szilárda Borbély'ego potrafi wywrzeć na nas naprawdę ogromne wrażenie.