Poznajcie Petera Browna, stażystę w jednym z najgorszych szpitali w Ameryce. Peter jest bardzo zdolnym, obiecującym młodym człowiekiem, a przy tym zimnokrwistym mordercą, niegdyś na usługach mafii, obecnie ukrywanym przez program ochrony świadków. Jak widać debiutancka powieść Bazella ma dosyć niecodziennego bohatera: świetnie wyszkolonego zabójcę, który po stracie ukochanej (z rąk mafii rzecz jasna) nawraca się na praworządność i szkoli w trudnym zawodzie lekarza. Na szczęście nie mamy tutaj do czynienia z łzawą historyjką o grzeszniku, który postanawia zostać świętym. Nie, Peter pozostaje dalej wrednym draniem, o paskudnym poczuciu humoru i kontrowersyjnym podejściu do pacjentów. Przygodny seks w windzie z nieznajomą, faszerowanie się niedozwolonymi lekami, lizanie nogi pacjentki to tylko niektóre z sytuacji, jakie są udziałem naszego „bohatera”. Żywot początkującego lekarza nie jest może cudowny, ale sytuacja Petera staje się pewnego dnia wyjątkowo paskudna, gdy do szpitala naszego stażysty trafia
jeden z członków mafii, rozpoznaje Petera i daje znać swoim kolegom po fachu. Główna akcja zamyka się w kilku godzinach, kiedy to Peter próbuje ratować skórę, przy okazji lecząc kilku pacjentów, ale przeplatana jest licznymi retrospekcjami, dzięki czemu mamy dosyć szerokie spojrzenie na wszystkie wydarzenia. Poznajemy ciężkie dzieciństwo bohatera, początki w mafii i historię wielkiej i nieszczęśliwej miłości Browna.
Groteskowa rzeczywistość okraszona jest sarkastycznymi komentarzami i czarnym poczuciem humoru. Do tego nietuzinkowy bohater, który ma swój łajdacki urok, a przy okazji jest odświeżającą wariacją na temat niezniszczalnego bohatera. Z kolei świetne dialogi i dynamiczna akcja sprawiają, że całość połyka się jednym tchem. Momentami Bazell traci wyczucie i nadwyręża naszą cierpliwość, jak np. w scenie z rekinami, ale jestem skłonna mu to wybaczyć, ba! nawet mocno przekombinowany finał jakoś wpasowuje się w całokształt – taka licentia poetica. Powieść czyta się świetnie, z jednym tylko zastrzeżeniem: nie można jej traktować serio, to czysta zabawa konwencjami, postaciami, wątkami z popkultury, książka miejscami w nie najlepszym stylu, czasami przesadnie okrutna czy niewybredna, ale mimo to zabawna i dobrze napisana.