Trwa ładowanie...
recenzja
15-01-2013 12:44

Wojna nie zabija nadziei

Wojna nie zabija nadzieiŹródło: Inne
dbyulev
dbyulev

Największą wadą cykli powieściowych jest to, że zanim się ukaże komplet zaplanowanych tomów, czytelnik musi kilkakrotnie znosić męki oczekiwania na kontynuację losów bohaterów, a męki te są podwójnie dotkliwe, jeśli autor zawiesza akcję w wyjątkowo dramatycznym momencie.

Takim właśnie mocnym akcentem zakończył Jeffrey ArcherArcher * Czas pokaże*, pierwszy tom „Kronik Cliftonów”. (Zakładam, że każdy czytelnik zerkający na recenzje tomu drugiego lekturę pierwszego ma za sobą; gdyby przypadkiem było inaczej, powinien się zastanowić, czy czytać dalej, bo pewne nawiązania do treści tego poprzedniego są niezbędne, a poznanie pewnych faktów odbiera jednak sporą cząstkę należnych emocji).

Pozostawiliśmy Harry'ego Cliftona w nader niekomfortowym położeniu: wyczekiwany ślub z Emmą nie odbył się, mentor i przyjaciel w osobie Old Jacka niespodziewanie odszedł z tego świata, a gdyby i tego nie było dość, statek, na którym bohater miał się poduczyć marynarskiego fachu, storpedowali Niemcy. Katastrofę przeżył tylko Harry i jego rówieśnik, Amerykanin. Obu wyłowiono z morza ciężko rannych i nieprzytomnych. Wkrótce Tom zmarł, a Harry, zorientowawszy się, że nikt nie jest w stanie zweryfikować ich tożsamości, wpadł na szalony pomysł: „pożyczy” sobie personalia Toma i zostanie odesłany do Stanów, podczas gdy matka, Emma i niedoszli teściowie dowiedzą się o jego śmierci. Będą cierpieć, ale równocześnie wraz z Harrym zniknie rodzinny problem… Rozwiązanie to może miałoby nieco sensu, lecz pech chciał, że Tom nie miał w swoim kraju czystego konta i w ten oto sposób, ledwie postawiwszy stopę na amerykańskiej ziemi, Harry został skuty kajdankami i postawiony w stan oskarżenia o morderstwo pierwszego
stopnia…

Za grzechy ojca rozpoczyna się od sceny w areszcie, gdzie rzekomy Tom Bradshaw bezskutecznie usiłuje udowodnić, że jest kim innym. A gdy w końcu sądzi, że udało mu się przekonać adwokata, przybyłego tam z nie wiadomo czyjego polecenia, ten proponuje mu zdumiewające rozwiązanie. Trochę cierpień za porządną sumę pieniędzy, która rozwiąże kłopoty matki? Może warto… I tak Harry trafia do więzienia, gdzie zyskuje nowego przyjaciela i nowe doświadczenia…

Emma wciąż ma nadzieję, że informacja o śmierci Harry’ego okazała się fałszywa.W poszukiwaniu prawdy dociera do Stanów, a tam czeka ją zaskoczenie za zaskoczeniem… Giles przekonuje się, że są ludzie, na których nie można liczyć nawet w walce ze wspólnym wrogiem. Maisie, trochę otrząsnąwszy się z bólu, próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Za to Hugo, któremu nigdy nie dość dwóch rzeczy: pieniędzy i zemsty, zrobi wszystko, by jej w tym przeszkodzić…

dbyulev

Choć opisywane tu wydarzenia mają miejsce na przestrzeni zaledwie czterech lat, dzieje się bodaj więcej niż w pierwszym tomie, a już na pewno więcej jest niespodziewanych zwrotów akcji.Czasem aż za bardzo niespodziewanych, nieomalże z gatunku deus ex machina. Natomiast bohaterowie raczej niczym czytelnika nie zaskoczą. Nikt z dobrych i prawych nie przejdzie na ciemną stronę, łajdacy pozostaną łajdakami do szpiku kości (ale już z postaciami „pośrodku” różnie być może, bo jak sklasyfikować na przykład Quinna? Złodziej, pewnie, cwaniak, pewnie, ale z dwojga złego chyba każdy wolałby mieć do czynienia z nim niż z Fisherem…). Pewnie znajdą się tacy, którzy jedno lub drugie będą mieć autorowi za złe, no, ale też jeśli ktoś ma zapotrzebowanie na ciężką, statyczną prozę psychologiczną z dużą dozą relatywizmu moralnego, nie sięga raczej po Archera, mając do dyspozycji dosyć odpowiednich autorów i obcojęzycznych, i rodzimych. Faktem jest, że czyta się to rewelacyjnie, zapominając o przerysowaniach fabuły i
polaryzacji postaci, na przemian oburzając się i wzruszając (osoby z „oczami na mokrym miejscu” na wszelki wypadek powinny mieć pod ręką chusteczki), a jedyne, co może nieco męczyć, to przydługie rozważania prawne przy okazji sprawy „Dziennika więźnia” i debaty nad sukcesją majątku Barringtonów. Nie potrzeba dodawać, że ta ostatnia kwestia pozostanie nierozwiązana – czytelnicy muszą mieć na co czekać… (aż do listopada 2013?).

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj