Wojciech Orliński odchodzi z "Gazety Wyborczej". "Zaczynam urlop, z którego już nie wrócę"
Dziennikarz oraz pisarz po 23 latach pracy w Agorze poinformował o swoim odejściu. Zaznacza, że ma to związek z wcześniejszą próbą zwolnienia go z pracy.
Wojciech Orliński pracował w "Gazecie Wyborczej" od 1997 r. Zajmował się głównie tematyką kulturalną. Od blisko 10 lat był przewodniczącym związku zawodowego w Agora S.A., działającego w ramach NSZZ "Solidarność". Dziennikarz poinformował na swoim blogu, że rezygnuje z etatowej pracy dla "Gazety Wyborczej".
"Formalnie jeszcze tu pracuję, bo haerowe młyny mielą w swoim tempie. Zaczynam właśnie urlop, z którego już nie wrócę. Stosowne papiery są już w dziale Zasobów Ludzkich, a co podpisane, tego nie da się odpodpisać" - czytamy.
UOKiK zablokował przejęcie radia Zet. "Naciągany argument, marginalizacja publicznego radia nie jest możliwa"
Orliński podkreślił, że "na decyzję jakiś wpływ oczywiście miała nieudana próba zwolnienia" w październiku 2020 r. Powodem miało być "straszenie pracowników zwolnieniami grupowymi”. W obronie dziennikarza wystąpili zarówno pracownicy Agory, jak i znane postaci ze świata kultury m.in. Agnieszka Holland i Mariusz Szczygieł.
Nie oznacza to jednak, że definitywnie Wojciech Orliński przestanie publikować. "Co do mojego obecnego felietonu w 'Dużym Formacie': stan na dziś jest taki, że ja go dalej chcę pisać, a redakcja dalej go chce publikować. Wszystko się może jednak zmienić choćby jutro" - dodał.
Dziennikarz oraz pisarz nie przechodzi do innej redakcji. Zamierza zostać pełnoetatowym nauczycielem. Z wykształcenia Orliński jest chemikiem.
"Przyszłość mediów w Polsce widzę źle. Pisowskie będą rozkwitać, wspomagane publicznymi pieniędzmi. No ale do nich nie pójdę za żadną kasę. Gdybym miał pomysł, jak uratować media niezależne – może i bym został i ratował. Nie mam. Mogę tylko zaapelować, żebyście byli dla nich wyrozumiali" - podsumował.