W Zaburzeniu Thomas Bernhard zaprasza swych czytelników do Styrii, przepięknego regionu w południowej Austrii. Styria słynie ze swego świetnego klimatu, zachwycających krajobrazów, winnic i lasów. A jednak dla Bernharda Styria jest piekłem.
Przez kolejne kręgi piekielne prowadzi nas ojciec bohatera-narratora, młodego chłopaka studiującego w Leoben, który w przerwie między zajęciami na uczelni odwiedził rodzinne strony. Jego ojciec jest lekarzem, a dzień, w ciągu którego dzieje się akcja powieści, poświęcił na wizyty u pacjentów. Chłopak towarzyszy ojcu, który zabiera go do domów kolejnych chorych. Właściwie każdy, kogo spotykają dwaj mężczyźni, jest chory. W swej wędrówce odwiedzają gospodarzy, którzy w amoku wybijają wszystkie hodowane przez siebie zwierzęta; odwiedzają gospodę, gdzie otumanieni alkoholem goście zabijają żonę karczmarza; odwiedzają przemysłowca żyjącego w zupełnej izolacji, a którego relacje z siostrą są najwyraźniej kazirodcze; odwiedzają kalekiego chłopca, który okazuje się zagrożeniem dla całej rodziny; odwiedzają śmiertelnie chorą i opuszczoną staruszkę. Każda osoba, którą spotykają jest zaburzona, wynaturzona. Choroba ciała jest w tych wszystkich wypadkach skutkiem choroby duszy, zbrodni, szaleństwa, wszelkiego zła,
które niszczy relacje społeczne i przenosi się na jednostki. Zwyrodnienie austriackiego społeczeństwa jest ulubionym wątkiem Bernharda; chociaż krytycy literaccy w większości dobrze przyjmowali utwory pisarza, opinia publiczna pozostawała mu niechętna. Trudno się dziwić, jako naczelny Nestbeschmutzer Austrii nie mógł liczyć na inną reakcję. Jednakże w przypadku Zaburzenia brutalna krytyka Austrii i Austriaków oparta na motywach choroby, śmierci, szaleństwa wpisanych w bajeczne krajobrazy skłania do refleksji: et in Arcadia ego.
Co takiego Bernhard myśli o Austrii?
„Ludzie z północno-wschodniej Styrii mają w sobie rozpoznawalną zawsze cechę charakterystyczną, bezdenną skłonność do mistyki kazirodczej (...)” (s. 105)
„W Austrii słowo odpowiedzialność jest słowem obcym! (...) powiedział książę (...)” (s. 113)
„W każdym razie w Austrii (...) wszystko jest perwersyjnie konserwatywne. Dwieście lat do tyłu w prawie wszystkich dziedzinach (...)” (s. 122)
„Tu zdarza się procentowo najwięcej samobójstw w Europie Środkowej.” (s. 179)
Punktem kulminacyjnym wędrówki jest wizyta na zamku Hochgobernitz, gdzie żyje książę Saurau. Spotkanie z nim przebiega w przedziwny sposób – książę oprowadza gości po swojej posiadłości i monologuje. Potok słów Sauraua płynie bez ustanku, trwa i trwa. Książę mówi o wszystkim: o swojej rodzinie – relacjach z ojcem i swym synem, o siostrach; o literaturze i filozofii; szukaniu nowego zarządcy zamku; teatrze; rolnictwie i leśnictwie; samobójstwie; o Austrii i jej klimacie; o Londynie; przyszłości rodzinnej posiadłości. Przemowa Sauraua zajmuje połowę powieści; chociaż głównymi bohaterami są lekarz i jego syn, Saurau zdobywa najważniejszą pozycję i przytłacza inne wątki. Jednak w pewnym sensie jest on zwierciadłem losów lekarza i jego syna: skomplikowana relacja księcia z synem przypomina skomplikowane relacje lekarza i jego syna; skłonność do samobójstw typowa dla rodziny księcia łączy się z próbami samobójczymi siostry bohatera. Monolog Sauraua jest jedną wielką mową prokuratorską przeciwko Austrii i jej
kulturze oraz wartościom, czy właściwie ich braku. Równocześnie sam Saurau wygląda na szaleńca. Może nie może być inaczej – skoro żyje w kraju, który jest opętany, sam też musi skapitulować i stać się taki sam.
W powieści pojawia się jeden szczególnie ciekawy wątek. Ojciec księcia Sauraua zatrudniał zarządcę, który nosił nazwisko Gombrowicz. Gombrowiczowski duch patronuje słowom księcia, nie tylko wtedy, gdy zastanawia się nad istotą młodości i dojrzałości – „Dorosły człowiek jest pryncypialny, powiedział, a jeszcze niedorosły nieskończony jak natura.” (s. 174) – ale zwłaszcza w wyklinaniu swego kraju i bagażu jego dziedzictwa. Brutalne wytykanie narodowych wad, próba wyzwolenia z przymusu definiowania siebie w związku z przynależnością do swojej ojczyzny, pastwienie się nad słabościami rodaków czyni z Bernharda autora bardzo bliskiego Gombrowiczowi. Być może ta cecha sprawi, że będzie on chętniej czytany. Bo warto.