Trwa ładowanie...

Winna jest demokracja

Wrażenie upokorzenia niegdyś wielkiego narodu w sytuacji kryzysu zagrażającego jego egzystencji, poczucie upodlenia, bezradności i podziałów wewnętrznych pchnęły Niemców do radykalnych działań – pisze w książce „Do piekła i z powrotem. Europa 1914–1949" Ian Kershaw.

Winna jest demokracjaŹródło:
d1zpat2
d1zpat2

Wrażenie upokorzenia niegdyś wielkiego narodu w sytuacji kryzysu zagrażającego jego egzystencji, poczucie upodlenia, bezradności i podziałów wewnętrznych pchnęły Niemców do radykalnych działań – pisze w książce „Do piekła i z powrotem. Europa 1914–1949" Ian Kershaw. Śledząc, jak brytyjski historyk opisuje proces, dzięki któremu naziści doszli do władzy, trudno nie dostrzec podobieństw do obecnej sytuacji na świecie.

W całej Europie katastrofalne pogorszenie się sytuacji gospodarczej doprowadziło do zradykalizowania nie tylko sposobu myślenia o społeczeństwie, ale i działań politycznych. W miarę jak rosły napięcia klasowe, dochodziło do coraz ostrzejszego spolaryzowania polityki. Lewica, podzielona w większości krajów na wzajemnie zwalczające się frakcje umiarkowanych socjalistów i wpatrzone we wzory radzieckie partie komunistyczne, starała się, zwykle z marnym skutkiem, uniemożliwić drastyczne zmiany prowadzące do obniżenia poziomu życia klasy robotniczej. Ostre reakcje lewicy były w niemałym stopniu także odpowiedzią na zagrożenia wynikające z narastającej fali ekstremalnych, antysocjalistycznych ruchów stymulowanych przez prawicę. W praktycznie każdym kraju poza Związkiem Radzieckim Wielki Kryzys przyniósł wzrost poparcia dla ruchów faszystowskich, zmierzających do zniszczenia lewicy i podporządkowania społeczeństwa w myśl wymuszonej jedności narodowej. Im większy był wpływ kryzysu, tym większe prawdopodobieństwo, że
duża część populacji zostanie przyciągnięta i zmobilizowana przez skrajną prawicę. Kryzys dotknął największą liczbę obszarów życia społecznego w Niemczech, nic więc dziwnego, że reakcja przybrała tam bardziej ekstremalne formy niż gdziekolwiek indziej w Europie.

Kryzys państwa i społeczeństwa

Jednocześnie gospodarka najbardziej dotknięta efektami kryzysu była najważniejszą gospodarką na kontynencie. W Niemczech, gdzie demokracja była dość krucha, powszechnie uważano, że niemiecka kultura jest zagrożona. Społeczeństwo było podzielone ideologicznie oraz politycznie i wciąż jeszcze z trudem akceptowało głębokie blizny wojny. Gdy gospodarka osłabła, rósł poziom niezadowolenia ludzi zmuszonych do życia w nędzy, a kiedy demokratyczny rząd upadł, rozpoczął się etap brutalnej przemocy i polaryzacji politycznej. Demokracja, osłabiona jeszcze zanim nadeszły trudne lata Wielkiego Kryzysu, była zbyt wątła, aby przetrwać. Przejście do autorytarnych rządów stało się nieuniknione. Niektóre demokracje w Europie upadły wcześniej. W innych stanie się to wkrótce. Niemniej jednak demokracja w Niemczech miała największe znaczenie dla losów kontynentu. Niemcy były wyjątkowe nie tylko z uwagi na rozległy obszar terytorium państwa, potężną bazę przemysłową (nawet jeśli chwilowo poważnie osłabioną przez załamanie
gospodarcze) oraz centralną lokalizację w Europie, ale także z powodu silnych tendencji rewizjonistycznych w kwestii ustaleń granic traktatu wersalskiego. Co więcej, wszelkie niekorzystne zmiany w autorytarnym rządzie, który zdecydowałby się działać bardziej stanowczo w kwestii polityki zagranicznej, stanowiły potencjalne zagrożenie dla pokoju w Europie.

Na zdjęciu: Adolf Hitler i Franz von Popen

(img|636612|center)

d1zpat2

W miarę jak Wielki Kryzys zacieśniał swój uścisk, tkanka społeczna wreszcie poddała się presji i ideologiczne podziały zmieniły się w przepaść nie do pokonania. Wrażenie upokorzenia niegdyś wielkiego narodu w sytuacji kryzysu zagrażającego jego egzystencji, poczucie upodlenia, bezradności i podziałów wewnętrznych, pchnęły Niemców do radykalnych działań. Pod taką presją zawaliły się struktury demokracji parlamentarnej. Otworzyła się przestrzeń polityczna, w której nagle zrobiło się miejsce dla radykalistów. W tym momencie w oczach coraz większej rzeszy Niemców tylko jedna siła polityczna dawała nadzieję na zbawienie: partia nazistowska Adolfa Hitlera.

W konsekwencji 30 stycznia 1933 roku dojdzie do przejęcia władzy w Niemczech przez Hitlera. Ta data stała się fatalnym punktem zwrotnym w historii Europy. Spośród wszystkich zmian, jakie przyniósł Wielki Kryzys – tych dotyczących polityki europejskiej i społeczeństwa – to, co wydarzyło się w Niemczech, okaże się najbardziej brzemienne w skutkach nie tylko dla Niemców, ale wszystkich Europejczyków, a także, ostatecznie, dla całego świata.

Kryzys w Niemczech nie miał jedynie charakteru ekonomicznego, ale najważniejszą jego negatywną konsekwencją był fakt, że przerodził się w kompletny kryzys państwa i społeczeństwa. Załamanie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych nie doprowadziło tam do kryzysu państwowości. Nie tak poważne w skutkach, choć istotne spowolnienie gospodarcze w Wielkiej Brytanii przyniosło znaczne wzmocnienie konserwatywnego rządu. Zarówno w Ameryce, jak i w Wielkiej Brytanii elity rządzące uznały, że w ich interesie jest obrona istniejącego systemu politycznego, a przeważająca większość populacji tych krajów opowiadała się za poparciem dla istniejących struktur władzy i wartości, które te struktury symbolizowały. We Francji, gdzie konsensus nie był aż tak pewny, fundamenty państwa zadrżały, ale wytrzymały. Kryzys gospodarczy w Szwecji w praktyce wzmocnił socjaldemokratyczne fundamenty państwa.

Jednak w Niemczech Wielki Kryzys doprowadził do rozdrapania ropiejących ran, które od 1918 roku zostały tylko przykryte bandażami i długo nie mogły się zabliźnić. Niski poziom akceptacji demokracji wśród elit politycznych, gospodarczych i wojskowych teraz jawił się w jaskrawych barwach. Wraz z kolejnymi falami kryzysu wśród szerokich mas społeczeństwa rosło przekonanie, że to właśnie demokracja winna jest godnego pożałowania losu Niemiec. Atakowana przez elity, w obliczu szybkiego załamania poparcia, niemiecka demokracja już od 1930 roku była organizmem sztucznie podtrzymywanym przy życiu. Polaryzacja polityki i poszukiwanie skrajnych rozwiązań sprawiły, że największym beneficjentem zmian okazał się Hitler.

d1zpat2

Kanclerz Rzeszy, który sprawował swoją funkcję w czasie najgorszego kryzysu gospodarczego – Heinrich Bruning – całą swoją strategię polityczną oparł na koncepcji odrzucenia reparacji wojennych poprzez wykazanie, że Niemcy, niszczone przez coraz bardziej dający się we znaki kryzys, nie są w stanie podjąć takiego wysiłku. Zubożenie wielu obywateli było w jego oczach koniecznym poświęceniem dla wyższego celu pozbycia się ciężaru reparacji. W czerwcu 1931 roku wydawało się, że uda mu się zrealizować ten plan, gdy prezydent USA Herbert Hoover, mimo francuskiego sprzeciwu, przeforsował jednostronne moratorium na reparacje niemieckie. Pod koniec tego roku zebrał się komitet ustanowiony zgodnie z warunkami planu Younga. Jego członkowie stwierdzili, że Niemcy nie będą w stanie podjąć spłat po wygaśnięciu moratorium. Komitet zaproponował następnie anulowanie reparacji niemieckich, a także międzynarodowych alianckich długów wojennych. Wniosek ten został przyjęty na konferencji w Lozannie następnego lata. Niemcy
zgodziły się zapłacić niewielką ostatnią ratę (która w rzeczywistości nigdy nie została przekazana). W efekcie reparacje wojenne, które od 1919 roku obciążały Niemcy niczym kamień młyński u szyi, ostatecznie zostały umorzone. Bruning jednak nie mógł już w żaden sposób wykorzystać tego sukcesu. Stracił zaufanie prezydenta Rzeszy – Hindenburga, który odwołał go z zajmowanego stanowiska tuż przed konferencją w Lozannie. Bruning wykonał swoje zadanie i prezydent już go nie potrzebował.

(img|690612|center)

Naziści w pustce

Wraz z zakończeniem rozmów na temat reparacji rewizjoniści mogli zacząć realistycznie myśleć o zdjęciu „kajdan Wersalu", przedstawiciele armii coraz częściej mówili o odzyskaniu sił, a antydemokratyczne elity o zwiększeniu zakresu władzy rządów autorytarnych. Hindenburg zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Rząd Niemiec w czasie krótkich okresów sprawowania urzędu kanclerza przez kolejnych mężów stanu – Franza von Papena (czerwiec – listopad 1932 roku) i generała Kurta von Schleichera (grudzień 1932 – styczeń 1933 roku) – coraz bardziej skłaniał się ku rozwiązaniom proponowanym przez skrajną prawicę. Żaden z nowych kanclerzy nie mógł jednak liczyć na masowe poparcie, dlatego nie był w stanie choćby zbliżyć się do rozwiązania szybko pogłębiającego się kryzysu nie tylko gospodarki, ale i całego państwa niemieckiego. Ich problemem było to, że każde zaproponowane rozwiązanie wymagało wsparcia Hitlera.

d1zpat2

Rosnąca fragmentacja systemu politycznego w latach 1930–1933 stworzyła ogromną pustkę na scenie politycznej, którą wypełnili naziści. Ponieważ istniejący system stracił prawie całe poparcie wśród obywateli Niemiec, fala niezadowolenia pchnęła wyborców w ramiona radykalnego ruchu Hitlera. Sam Hitler przyciągał niezadowolonych i niepewnych przyszłości Niemców. Stojąca za nim maszyna propagandowa była w stanie wyprodukować obraz przywódcy, który był nie tylko ucieleśnieniem furii obywateli buntujących się na zastaną rzeczywistość, ale i nadziei oraz marzeń o lepszej przyszłości. Ludzie byli gotowi przenieść na Hitlera własne marzenia, przekonania i życzenia. A on uwzględnił je w swojej wizji odrodzenia narodowego.

Niemniej nie wszyscy Niemcy dali się nabrać na magnetyzm Hitlera. W 1933 roku lewica wciąż jeszcze mogła liczyć na ponad 30 proc. poparcie. Partie katolickie niezmiennie dysponowały stałym 15 proc. poparciem. Jednak głęboka i wzajemna niechęć socjaldemokratów i komunistów (zrzeszających prawie wyłącznie bezrobotnych wyborców) wykluczała stworzenie wspólnego frontu w walce z nazistami. To fatalne rozbicie przyczyniło się do katastrofy niemieckiej lewicy. Niemniej jednak podział sam w sobie jej nie spowodował. Partie lewicowe nie miały wpływu na rząd. Największym problemem była prawica. Rząd Niemiec tracił legitymację do rządzenia i dochodziło do licznych aktów zakłócania porządku publicznego w państwie. Gwałtowne starcia między nazistami i bojówkami komunistycznych organizacji paramilitarnych były na porządku dziennym. Rosnące poparcie dla Partii Komunistycznej (głównie kosztem socjaldemokratów) powodowało pojawienie się paniki, klasa średnia bowiem obawiała się wybuchu komunistycznej rewolucji. „Burżuazyjne"
partie środka i prawicy poczuły się zagrożone i masowo traciły poparcie, podobnie jak ponad trzydzieści małych ugrupowań regionalnych lub grup lobbystycznych (rozpowszechnianie ich poglądów ułatwiał system wyborczy nieograniczonej reprezentacji proporcjonalnej). Naziści przyciągali wszystkich niezadowolonych.

(img|690613|center)

d1zpat2

Nazistowska agitacja bazowała na podsycaniu ognia wściekłości i nienawiści drzemiącej głęboko w Niemcach w oparciu o resentymenty i uprzedzenia. Niemniej jednak wcale nie wszystkie głoszone idee miały oddźwięk negatywny. Propaganda hitlerowska wiązała umiejętnie obraz zdemonizowanych wrogów politycznych i rasowych z niejasno sformułowaną, choć wyjątkowo silną, emocjonalną wizją odrodzenia narodu i narodowej jedności. Udało się przywołać poczucie wspólnoty, które pojawiło się (na krótko) w 1914 roku, nawiązując do „wspólnoty okopów" żołnierzy na liniach frontów ostatniej wojny, której celem miało być definiowanie „społeczności etnicznej" Germanów przekraczającej wszelkie podziały wewnętrzne. Tego rodzaju symbolizm był skuteczny.

Osiemnastoletni urzędnik, który dołączył do NSDAP w 1929 roku po tym, jak zawiódł się na innych partiach, tak oto opisywał swoje wrażenia z przemowy usłyszanej podczas jakiegoś wiecu organizowanego przez partię nazistowską:

„Wielkie wrażenie zrobiła na mnie nie tylko płomienna przemowa, ale także jego szczere zaangażowanie w sprawę przyszłości niemieckiego narodu jako całości, którego największym nieszczęściem był podział na liczne stronnictwa i klasy. Wreszcie usłyszałem konkretną propozycję odrodzenia naszego narodu! Zniszczyć partie! Usunąć podział na klasy. Niech powstanie prawdziwa społeczność narodowa! Były to zadania, pod którymi sam mogłem podpisać się bez zastrzeżeń. Tej samej nocy stało się dla mnie jasne, że znalazłem swoje miejsce: w nowym ruchu. Tylko on dawał jakąś nadzieję uratowania ojczyzny".

d1zpat2

W latach 1930–1933 do ruchu nazistowskiego przyłączyły się setki tysięcy podobnych mężczyzn, niezależnie od prywatnych motywów. W przededniu przejęcia władzy przez Hitlera partia nazistowska liczyła prawie 850 000 członków, z czego ponad cztery piąte przyłączyły się od początku Wielkiego Kryzysu. Tylko w sekcjach paramilitarnych szturmowców (niem. Sturmabteilung lub SA) znajdowało się około 400 000 mężczyzn, z których wielu faktycznie nie należało nawet do partii nazistowskiej.

Wyborcy w przeważającej części nie oczekiwali nawet spójnego programu ani ograniczonych reform rządu. Partia Hitlera była atrakcyjna, ponieważ obiecywała radykalny „nowy początek" w ramach całkowitego pozbycia się starego systemu. Naziści nie pragnęli poprawiać systemu, który przedstawiali jako dogorywający lub zgniły do szpiku kości. Chcieli z nim walczyć, w pień wyciąć i na ruinach zbudować nowe Niemcy. Nie chcieli po prostu pokonać swoich przeciwników. Grozili, że ich zniszczą!

Na filmie: fragmenty charyzmatycznych mów Hitlera

Nietolerancja cnotą

Ich przekaz był atrakcyjny właśnie z powodu bezkompromisowości. Szanowani przedstawiciele klasy średniej, którzy wyssali dążenie do „spokoju i porządku" z mlekiem matki, gotowi byli tolerować przemoc nazistów – przynajmniej dopóty, dopóki ta skierowana była na znienawidzonych socjalistów i komunistów albo Żydów (powszechnie uważanych, nie tylko przez zagorzałych nazistów, za zbyt wpływowych i zatruwających życie prawdziwym Niemcom). Klasa średnia uważała, że przemoc jest tylko produktem ubocznym dążenia do całkowicie pozytywnego celu: odrodzenia narodu niemieckiego. A to, że odwoływanie się do poczucia jedności narodowej dla przezwyciężenia podziałów wewnętrznych prowadzi do nietolerancji i przemocy, nie było uważane za odstraszające. Gdy Hitler uczynił nietolerancję cnotą, oświadczając w przemówieniu wygłoszonym latem 1932 roku: „Jesteśmy nietolerancyjni. Mamy jeden cel. Usunąć trzydzieści partii z Niemiec", wielki tłum w liczbie 40 000 entuzjastycznie bił brawo. Luźna mieszanina fobii i nacjonalistycznych
sloganów, które stały za ostrą retoryką, pozwoliły wielu krytykom nazizmu uznać, że chodzi o ruch protestu, który rozpadnie się, gdy tylko poprawią się warunki życia i gdy partia Hitlera zostanie zmuszona do wzięcia na siebie odpowiedzialności za udział w rządzie.

d1zpat2

Naziści byli wielkim, trudnym do opanowania, podzielonym ruchem protestu. To prawda. Ale byli też czymś więcej. Ich liderzy, a zwłaszcza Hitler, byli nie tylko obdarzonymi talentem oratorskim demagogami i propagandystami, ale upartymi, zaangażowanymi i całkowicie bezwzględnymi ideologami.

*Książka „Do piekła i z powrotem. Europa 1914–1949" Iana Kershawa w przekładzie Arkadiusza Romanka ukaże się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont 3 października. Śródtytuły pochodzą od redakcji *

d1zpat2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zpat2