Wieczna wojna Joego Haldemana i Marvano to jeden z tych komiksów, wokół których narosła legenda. Wydany oryginalnie ponad dwadzieścia lat temu, przetłumaczony na polski jeszcze we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, na chwilę rozbłysnął na naszym rynku, zachwycił ówczesnych czytelników, by po chwili zniknąć na przepastnych półkach kolekcjonerów. Dzisiaj, po kilkunastu latach zachwalania tytułu, do którego niewielu miało dostęp, Egmont zdecydował się ponownie przybliżyć nam to dzieło. Wydanie zbiorcze ukazało się właśnie w serii Science-Fiction i już na początku można powiedzieć jedno - jest świetnie.
Wieczna wojna to komiksowa adaptacja legendarnej powieści Haldemana, wydanej w 1974 roku i nagrodzonej najważniejszymi nagrodami w literaturze science-fiction, Nebula i Hugo. Haldeman, weteran wojny w Wietnamie, wycofany ze służby z powodu odniesionych ran, pisał swoją powieść na gorąco, gdy konflikt w Indochinach wciąż trwał. Była więc Wieczna wojna przede wszystkim komentarzem do tego właśnie wydarzenia. Jednak jej siła drzemała w tym, że poza odwołaniem do bardzo współczesnych i aktualnych wydarzeń kryła w sobie refleksję nieco bardziej uniwersalną, tyczącą się każdej wojny. Bohaterem i narratorem Wiecznej wojny jest Mandella, wybitnie inteligentny fizyk, siłą wcielony do armii nowego typu. Ponieważ u progu dwudziestego pierwszego wieku ludzkość angażuje się w niezrozumiałą wojnę na rubieżach kosmosu, toczoną z tajemniczą rasą Bykarian. Wojskowa kariera Mandella rozwija się tyleż pomyślnie co przypadkowo. Jak sam wielokrotnie przyznaje, jego największym talentem jest pozwalające przeżyć
szczęście. Jednak dla nikogo nie ma to znaczenia. Mandella jest tylko trybem w wojskowej maszynie.
Haldemanowi bezbłędnie udało się uchwycić absurdalność każdej wojny. W opowieści, którą snuje Manderla, konflikt pomiędzy ludźmi a obcymi pozbawiony jest jakiegokolwiek sensu. Nie ma jakiekolwiek racjonalnej przyczyny, która go usprawiedliwia. Dwie, obce sobie rasy mordują się tylko dlatego, że nie potrafią się ze sobą porozumieć. Przemierzają lata świetlne po to, by stoczyć ze sobą krwawą, trwającą czasem kilkanaście sekund, potyczkę, której rezultaty dotrą do Ziemi za kilka lat. Są izolowani od rodziny i bliskich, a armia staje się jedynym życiem, które znają. Nie chcąc w niej służyć skazują się na niezrozumienie i odrzucenie. Bo podczas gdy oni służyli, ojczyzna się zmieniła. Gdy umierali na drugim końcu wszechświata, rodzinna planeta rozwijała się z prędkością, której nie są w stanie pojąć. Gdy więc wracają z dalekich misji nie poznają własnego domu, a nie potrafiąc się znaleźć w nowych warunkach zmuszeni są powrócić do armii.
Ukazanie samotności i zagubienia żołnierza to chyba najmocniejszy punkt Wiecznej wojny. Mandella i jego towarzysze, powracając do domu, nie wiedzą czego się spodziewać. Ze zdziwieniem odkrywają, że ich bliscy nie czekali na nich z utęsknieniem. Że w międzyczasie wszystko się zmieniło i nikt nie chce już ich pamiętać ani rozumieć. To oczywiste odwołanie do dramatu wielu amerykańskich żołnierzy, którzy powróciwszy z piekła wietnamskiej dżungli nie poznawali ojczyzny opanowanej przez pacyfistyczne ruchy hippisowskie. Kraj, która wysłał ich na śmierć, teraz odwracał się od nich nazywając ich mordercami, zarzucając im, że zbrodnią było wykonywanie rozkazów. Dzięki umieszczeniu opowieści w kosmosie Haldeman spotęgował ten efekt - podczas gdy dla podróżujących z niezwykłą prędkością żołnierzy mijają zaledwie miesiące, na Ziemi upływają długie lata.
Tę smutną historię o okrucieństwie, samotności i zagubieniu doskonale obrazują niesamowite rysunki Marvano. Belgijski rysownik uchwycił w swojej wizji to, co najważniejsze w wielu tytułach science-fiction: niezwykły kosmiczny rozmach. Zaprojektowane przez niego statki kosmiczne robią monumentalne wrażenie. Podobnie ogrom pustej przestrzeni, która zazwyczaj je otacza. Całość potęgują doskonałe, nasycone kolory kładzione przez Bruna Marchanda. Jednocześnie jednak, pomimo całego tego kosmicznego entourage’u udało się rysownikowi zachować jej bardzo ludzki, chciałoby się powiedzieć ziemski, klimat.
Wieczna wojna to doskonały komiks, będący lekturą obowiązkową dla każdego fana science-fiction. Jednak to także, a może nawet przede wszystkim, przejmująca historia antywojenna, ważny głos w odwiecznej dyskusji na temat sensu wszelkich konfliktów i ludzkiego poświęcenia. Gorąco polecam.