Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 15:59

Wielki mały człowiek

Wielki mały człowiekŹródło: "__wlasne
d4i1ydt
d4i1ydt

Żydowskie nazwisko wybite białymi literami na ciemnobrunatnym tle nie mówi nic do momentu przeczytania pierwszych stron tekstu. To biografia amerykańskiego profesora filozofii, który ożywa w swej starości pod piórem noblisty. Z tym, że Ravelstein to nie jest postać zwyczajna - erudyta, szermierz swobód i liberalizmu, wróg tradycjonalizmu, bon vivant i homoseksualista, człowiek z klasą, a jednocześnie zbijający majątek na pisaniu literatury popularnonaukowej. Zagorzały zwolennik koszykówki i drużyny Chicago Bulls z okresu jej świetności. Wyrafinowany humanista, przyjaciel i nauczyciel wielu polityków, okrutny dla studentów, którzy go kochali za jego umiejętności pedagogiczne.

Ale nie takiego Ravelsteina ujrzymy przede wszystkim na kartach powieści. Nie dowiemy się, kiedy przyszedł na świat, nie otrzymamy schematycznej biografii, gdzie wszystko musi mieć swój początek i przyczynę, koniec i skutek. Nic z tego. Bellow, jak łatwo się domyślić, ukrywający siebie pod powieściową postacią Chicka, ukazuje nam Ravelsteina, czyli tak naprawdę Allana Blooma, takim jakim wszyscy go musieli odbierać - w relacji z ludźmi. Głównym punktem odniesienia dla opisu filozofa jest jego przyjaźń z narratorem, przyjaźń okazywana w rozmowie, w chęci bycia z sobą, ale i w sprawach poważnych - bo czymże było niemal celowe rozbicie małżeństwa Chicka przez wścibskiego przyjaciela?

Dziwaczny związek mężczyzn, z których starszy nie posiada tak silnej osobowości oraz zgadza się na bycie kronikarzem temperamentu i osobowości - jak gdyby powróciły czasy średniowiecznych władców, którzy zatrudniali panegirystów, aby po wsze czasy utrwalali ich jak najlepszy wizerunek. Bo taki też jest cel tej przyjaźni, który stał się dla Chicka oczywistym wówczas, gdy Ravelsteina zabrało AIDS, a on sam ledwo wywinął się śmierci. I w tym tkwi główna słabość tej książki - pomimo starań autora, aby odbrązowić postać profesora, jawi się on nam jako rozpustna pijawka wysysająca krew bliskich, wielki manipulator z dystopicznych opowieści, bezwstydnik tworzący toksyczne związki, z których tylko on czerpie korzyści. Wady filozofa stają się nieznośne, tym większą budzą odrazę, im bardziej narrator pragnie pokryć je makijażem humanistycznej ciekawości człowieka.

d4i1ydt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4i1ydt

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj