Wielkanoc
Zwyczajem od wieków kultywowanym w Szwecji w okresie świąt wielkanocnych są wizyty składane w domach przez małe „czarownice”.
Liczą one sobie od 5 do 11 lat, noszą chustki na głowach, długie suknie, a na buziach mają wymalowane piegi. „Czarownice” grzecznie stukają do drzwi. Gdy się im otworzy recytują chóralnie - Glad Pask! (wym. glad posk) czyli - Wesołej Wielkanocy! Trzeba odpowiedzieć tym samym, a do podsuniętego koszyka wrzucić słodycze lub drobne pieniądze. Zostaną one zamienione na gumę do żucia albo ulubione anyżkowe cukierki.
Wizyty te to pozostałość ludowych wierzeń, według których w Wielki Czwartek czarownice zlatywały się na miotłach na tutejszą Łysą Górę, by spotkać diabła. Dlatego palono wówczas wieczorami ogniska, a nawet strzelano z armat, by je odstraszyć. Ta praktyka przetrwała szczególnie w zachodniej części kraju, gdzie nadal w Wielkanoc pali się ognie i rzuca petardy.
Różne terminy, w jakich każdego roku przypada Wielkanoc, wielkość kraju, jego klimatyczne zróżnicowanie powodują, że trudno właściwie powiedzieć, jak się obchodzi te święta w Szwecji. Gdy np. na południu bywa już ciepło i zielono na północnym wschodzie leży jeszcze śnieg. W środkowej Szwecji grabi się ogródki przydomowe, a na północy kursują wyciągi narciarskie.
Wspólne pozostają jednak obyczaje kulinarne. W Wielki Piątek, który jest w Szwecji najważniejszym dniem okresu Wielkanocy, dniem wolnym od pracy, je się głównie potrawy z łososia. To wspomnienie z czasów przed reformacją, która zniosła przed 500 laty, obowiązek postu. Wcześniejsze sześciotygodniowe ścisłe poszczenie tak widać zapadło Szwedom w pamięć, że mimo stuleci pozostali wierni rybnej diecie. Dawniej składały się na nią solone i suszone sztokfisze, śledzie i najwyżej suszone łososiowe grzbiety.
Wielkanocne szwedzkie stoły upiększają pęki brzozowych gałązek ozdobione barwionym na różne kolory pierzem. Kupowane na targach, w kwiaciarniach, sklepach spożywczych i w centrach handlowych, wstawione do wody puszczają na Wielkanoc pierwsze zielone listki. Jest to stary obyczaj, mający w sobie element ludowej magii: zachęcano w ten sposób wiosnę do wcześniejszego przybycia.
Pęki brzozowych gałązek były też dawniej wielkanocnymi rózgami. Pan domu i głowa rodziny rankiem w Wielki Piątek chłostał nimi domowników, by pamiętali o biczowaniu Chrystusa.
Obecnie rózgi z piórkami są tylko ozdobą, a wielkanocne święta, jak pokazują badania, w odczuciu większości Szwedów stają się dniami wolnymi od pracy, nie kojarzonymi z religijnym przesłaniem. Są ponadto sygnałem, że nadchodzi największe szwedzkie święto jakim jest tzw. Midsomar, wypadający 24 czerwca dzień św. Jana, początek lata.