Trwa ładowanie...
recenzja
13-09-2012 20:36

Wiecznie to samo

Wiecznie to samoŹródło: "__wlasne
d3hjbvm
d3hjbvm

Zagadka, druga księga Pellinoru, właściwie niczym istotnym nie różni się od otwierającego cykl * Daru. Na czterystu stronach, poprzedzonych stylizowanym na naukowy wstępem i uzupełnionych takimi samymi dodatkami, pogłębiającymi etnografię, język i magię opisywanego uniwersum, autorka kontynuuje historię Cadvana i Maerad. *Każe im przemierzać coraz to nowe krainy, spotykać nowych ludzi i zgłębiać nowe kultury oraz ich zwyczaje. Od przypominającego Włochy Busku, poprzez koczownicze plemiona Pilanelów, a skończywszy na przypominających Eskimosów Mądrych Ziomkach, Maerad, dotąd zamknięta w Gilmanowym Siole, odkrywa różnorodność świata. Na drodze bohaterów stają też, oczywiście, nowe, wymyślne magiczne stworzenia, morskie i lądowe (część trasy pokonują oni bowiem tym razem drogą wodną, co zapewne w założeniu miało przydać akcji dramaturgii).

Zdawać by się mogło, że ta różnorodność scenerii, mnogość postaci, oraz zwrot fabularny z finału pierwszego tomu, w wyniku którego bohaterów, obok Mroku, zaczyna ścigać również Światło, zapewnią utworowi dynamikę i sprawią, że lektura Zagadki stanie się wciągająca. Na własnym smutnym przykładzie (męczyłam się z książką prawie miesiąc) przekonałam się jednak, iż nic bardziej mylnego.

Wskutek przeładowania „atrakcjami” i nieznośnego fabularnego schematyzmu powieść jest przez trzy czwarte objętości przeraźliwie wprost nudna - do tego stopnia, że zmuszenie się do przebrnięcia trzydziestu stron na raz uznawałam za wyczyn wprost heroiczny. Gdy akcja przenosi się do siedziby Króla Zimy (ostatnie sto stron), przynajmniej wreszcie przykuwa uwagę. Pojęcia nie miałam, czemu akurat na ten tytuł padło: recenzuję sporo schematycznego młodzieżowego fantasy i choć czytam je zazwyczaj bez większego entuzjazmu, to też bez większych trudności.

Po zastanowieniu się nad przyczynami powyższego zjawiska na potrzeby niniejszej recenzji, doszłam do wniosku, że przyczyną kłopotów, jakie miałam z przebrnięciem przez Zagadkę, jest zatrważająca wprost przeciętność i bezbarwność drugiej księgi Pellinoru. Łatwiej czyta się powieści, które budzą jakiekolwiek, choćby i bardzo negatywne emocje - przynajmniej jest jakaś motywacja do ich ukończenia. Natomiast do takich „ciepłych kluch”, które są poprawne, ale nie zaskakują i nie wyróżniają się absolutnie niczym, trzeba się zmuszać, a i tak „wchodzą” opornie. A i napisać na ich temat nie bardzo jest co.

d3hjbvm

Za drugim podejściem nawet bardzo przyjemny w odbiorze język przekładu nie równoważy powyższych braków i nie wpływa na przyspieszenie lektury. Ponownie, jak w przypadku Daru , nie mogę z czystym sumieniem nazwać Zagadki powieścią słabą, czy złą. Schematyzm, bezbarwność i przeciętność sprawiają jednak, że oceniam drugą powieść Croggon niżej od pierwszej. Polecić też nie mogłabym jej nikomu. Nie wykluczam natomiast, że istnieje grupa odbiorców takiego, mocno schematycznego fantasy. Dla tej hipotetycznej grupy docelowej to, co ja wymieniłam jako wady, mogłoby być wręcz zaletą. Niestety, ja do niej nie należę. Stąd Zagadka kojarzyć mi się będzie z wyjątkowym mozołem.

d3hjbvm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3hjbvm