Polska w latach 70. i 80. W zasadzie czuje się w kościach, że komunizm lada chwila runie, przynajmniej w Polsce. Buntownicy to przegląd ostatnich 30 lat, ale z perspektywy konkretnych osób, ich życiowych wydarzeń. Sporo jest tu historii osób znanych, ale i takich, które teraz żyją sobie spokojnie, odkąd w 1989 roku odzyskały względny spokój, politycznie i prywatnie.
Pojawiają się ludzie związani z Teatrem Dnia Ósmego; przy okazji ich opowieści poznajemy kulisy powstania teatrów niezależnych. Poznajemy ludzi, którzy drukowali niezależne gazety w drugim obiegu, a po wprowadzeniu stanu wojennego – jak się odnajdywali w rzeczywistości internowań. I jak się w tym wszystkim układały także ich prywatne życiorysy. Z osób opowiadających jest tu Rafał Grupiński, Adam Lipiński, Aleksander Gleichgewicht, Małgorzata Walas-Antoniello, Lech Raczak. Już choćby po tych nazwiskach widać, jak się potoczyły losy niektórych zaangażowanych politycznie w latach przełomu. Niektórzy po obradach Okrągłego Stołu zaangażowali się bardzo w politykę (tu się przewija we wspomnieniach m.in. Jacek Kuroń)
, inni - zostali zaangażowanymi dziennikarzami (Adam Michnik, Jacek Żakowski, ale także Bogdan Białek, który o sobie na łamach książki opowiada), a jeszcze inni zajęli się zupełnie inną działalnością (Anka Grupińska, Jerzy Fiećko).
Ta książka stanowi cenny dokument, w którym prawdziwi bohaterowie czasów socjalistycznych w Polsce opowiadają o tym, jak zmiany polityczne wpłynęły na ich życiorysy i jak ich doświadczenia wpłynęły na losy Polski. Ciekawe moim zdaniem jest to, jak byli odbierani niektórzy „popularni” dzisiaj politycy - „A potem przyjechał do mnie taki kurdupel wąsikiem z Warszawy, niejaki Jarosław Kaczyński.”. Czyż to nie uroczy komentarz?
Wśród samych bohaterów widać różne podejście – do polityki i do Związku Radzieckiego czy partii rządzącej. Sami bohaterowie nie szczędzą gorzkich słów nawet swojej ojczyźnie, o której wolność walczą.To tutaj pojawiają się wspomnienia związane z Sierpniem 80., Poznaniem w 1956, z czerwcem 1968 czy strajkami w Ursusie i Radomiu w 1976. Tu pojawia się Stocznia Gdańska, Porozumienia Sierpniowe, KOR i wprowadzenie stanu wojennego.
A potem z większości jakby zeszło powietrze, jak z przekłutego balonika. Niby jeszcze wszystko było po staremu, ale pojawiły się pytania, co dalej, czy ma sens ta nieustanna walka z systemem, ten „pijany sen chorego idioty”. Tak więc w roku 1989 jest już niewielu chętnych do cieszenia się zwycięstwem nad systemem i ustaleniami Okrągłego Stołu.
Co daje lektura? Pewnego rodzaju uporządkowanie faktów – dla tych, którzy kochają swój kraj i lubią historię współczesną. Reszta, zwłaszcza ta, która zza monitorów komputerów wymądrza się i „wie lepiej”, że ZOMO nie biło, rozmowy nie były kontrolowane, internowania były właściwie pobytem w hotelu, a z kartkami żywnościowymi nie było tak strasznie, proszona jest o zajęcie się czymś innym.