Przemoc, druty kolczaste i martwe króliczki
Prawdę powiedziawszy, nie sądziłam, że "Zły pan" Gro Dahle i Sveina Nyhusa ukaże się na polskim rynku, a w każdym razie nie tak szybko. Od jej premiery upłynęła zaledwie dekada, ale w początkach XXI wieku rynek książki dziecięcej w Norwegii i Polsce dzieliły lata świetlne. W polskich książkach dla najmłodszych znacznie rzadziej pojawiały się trudne tematy, a jeśli już się tam znalazły, spotykały się z bardzo różnym odbiorem.
Pamiętam, jak stosunkowo niewinna książka "Kruszek i Jagusia" - o dwojgu zaprzyjaźnionych króliczków rozdzielonych przez wojnę - pojawiła się nagle w rubrykach kulturalnych czasopism, ponieważ członkowie Komitetu Ochrony Praw Dziecka, dzielili się publicznie zaniepokojeniem, jakie wywołały w nich ilustracje z drutami kolczastymi i martwymi króliczkami.
Argumentowano, że małe dzieci, nie powinny się stykać z równie ponurymi sprawami, a opowieść o wojnie - choćby tak delikatnie zasugerowana, bo "Kruszek i Jagusia" nie epatowała przecież ani makabrą, ani nie zbliżała się do realizmu - może wzbudzić w nich niepotrzebny lęk. Dzieciństwo powinno być szczęśliwe i nie ma sensu burzyć tego szczęścia opowieścią o makabrze, która naszych dzieci nie dotyczy.