Trwa ładowanie...

WD-40 poproszę. Recenzja "Nieśmiertelny Iron Fist: Opowieść ostatniego Iron Fista"

Nie ma u nas Iron Fist najlepszej prasy. Serial Netflixa z jego udziałem uznano komisyjnie za słabujący i rzesza zgromadzonych przed telewizorami, monitorami, tabletami i komórkami ludzi postuluje wydalenie chłopa z Defenders. Do tego Danny Rand nigdy nie załapał się do komiksowej pierwszej ligi, zawsze przemykał się gdzieś tam chyłkiem i dla polskiego czytelnika stanowi postać enigmatyczną.

WD-40 poproszę. Recenzja "Nieśmiertelny Iron Fist: Opowieść ostatniego Iron Fista"Źródło: Mucha Comics
d1q86yp
d1q86yp

Mucha Comics, zazwyczaj wybrednie dobierające tytuły do wydania, choć mogę się tego jedynie domyślać, zdecydowało się wypuścić "Nieśmiertelnego Iron Fista" z jednej strony licząc na ciepłe przyjęcie serialu, a z drugiej zaspokajając ciekawość rodzimego komiksiarza. Rzecz jasna zawsze można kogoś złowić na nazwisko Eda Brubakera i to byłby chyba najlepszy trop.

Bo Brubaker to scenarzysta z midasowym dotykiem, który odświeżył i Daredevila, i Kapitana Amerykę (tego drugiego nawet zgładził), pisał o policji z Gotham, sięgał po Lovecrafta, kryminał noir i opowieści szpiegowskie. Lecz wydaje się, że nawet i on nie podobał wyzwaniu, bo jego wizja Iron Fista, choć odpowiednio uwspółcześniona i przepuszczona przez charakterystyczniej dlań filtr, nadal pozostaje ledwie zarysem. Kłopoty prowadzonej przez Randa korporacji sprzęgają się tutaj ze spiskiem Hydry oraz konsekwencjami przyjęcia na siebie brzemienia Iron Fista, które dźwigają od setek lat kolejni adepci sztuki kung-fu.

O ile ten pierwszy aspekt to klasyczna naparzanka (choć chwilami, szczególnie gdy pojawia się ogromny mechaniczny pająk napuszczony na naszego bohatera przez Hydrę, Brubaker po mistrzowsku spuszcza powietrze z nadętego balonika), drugi jawi się dość interesująco, zwłaszcza w retrospektywach ukazujących dzieje poprzednich Żelaznych Pięści. Scenariusz przypomina sprint, jakby autor znakomitych serii "Fatale" i "Gotham Central" albo nie miał pomysłu na głębsze rozwinięcie poszczególnych wątków, albo, co bardziej prawdopodobne, potraktował "Nieśmiertelnego Iron Fista" jako kolejne zlecenie do odhaczenia.

To wszystko nie przeszkadza być owemu komiksowi sprawnym czytadłem do poduchy nieodbiegającym poziomem od szeregowych rzeczy od Marvela czy DC (no, może jednak to oczko wyżej), lecz od Brubakera powinno się wymagać nieco więcej. Drugi tom będzie chwilą prawdy.

Ocena: 6/10

Bartosz Czartoryski

d1q86yp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1q86yp

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj