Trwa ładowanie...
recenzja
06-05-2010 15:14

Wampir (też) ubiera się u Prady

Wampir (też) ubiera się u PradyŹródło: Inne
d2uqs8h
d2uqs8h

Wiadomo, że dobry wampir, to wampir dobrze ubrany. Musi być żabot, frak i koronki albo piękna suknia. Współczesne wersje? Owszem, wszyscy noszą się zgodnie z obowiązującą modą, wyszukując swoich potencjalnych dawców odziani w idealnie skrojone sportowe garnitury względnie najmodniejsze wersje damskich strojów. Wszystko to oczywiste, bo wampir od dawna musi być elegancki i wymuskany. Ale co za dużo, to niezdrowo i nawet najwytrwalsi wielbiciele literatury wampirycznej zgodzą się zapewne ze mną, że wielogodzinne medytacje nad otwartą szafą pasują raczej do celebrytek, a nie do wampirów. Niestety, nie dla wszystkich. Na przykład dla Melissy De La Cruz nie wampir zdobi szatę, lecz szata jego, ba! ona go niemal tworzy! I to w każdym możliwym momencie. Ale od początku.

Nowy Jork, elitarna szkoła dla najbogatszych dzieci amerykańskich prominentów. Prywatne kliniki, doroczne bale, na których najważniejszą rzeczą jest, by błyszczeć i pokazać się w najnowszej kreacji od najmodniejszego projektanta. Do tego stowarzyszenia, do których mogą wstąpić jedynie wybrani spośród wybranych. Jednym słowem: atmosfera jak w filmowej „Szkole uwodzenia” – nikt naprawdę się nie uczy, bo wiadomo, że nie wiedza liczy się najbardziej. Szkolne życie toczy się swoim ustalonym rytmem od imprezy do imprezy, aż do chwili, gdy na jednej z nich ginie dziewczyna. Wówczas młodzi bohaterowie zaczynają dostrzegać przedziwne zbiegi okoliczności – a to zmiany na ciele, a to koszmarne sny, a to niewytłumaczalny pociąg do surowego mięsa i tak dalej. Okazuje się, że wszystkie te znaki wiążą się ze sobą w dość logiczną (choć nie z punktu widzenia czytelnika) całość.

Fabuła jest z jednej strony nieprawdopodobnie wręcz prosta, z drugiej zaś można odnieść wrażenie, że autorka chciała zmieścić wszystkie możliwe wątki, jakie tylko przyszły jej do głowy. Niestety, skutek jest taki, że czytelnik ma do czynienia z paradą płaskich psychologicznie postaci (jeśli w ogóle można mówić o jakiejkolwiek psychologizacji bohaterów), które uczestniczą w wybitnie słabo powiązanych ze sobą historiach. Wątków jest zdecydowanie za dużo, co skutkuje tym, że większość z nich nie zostaje rozwinięta, lecz co najwyżej w pośpiechu naszkicowana. Absurdalność rzeczywistości, w jakiej osadzona została opowieść De La Cruz, chwilami śmieszy, chwilami zaś ścina krew w żyłach i to bynajmniej nie ze względu na grozę, jaką wywołują opisywane wydarzenia. Jedyne, co naprawdę wiąże ze sobą bohaterów, to chorobliwe przywiązanie do mody lub przeciwnie – świadome jej kontestowanie. Jaki to ma cel – tego nie wiadomo. Może chodzi o to, że jak wampir, to musi być ładnie i basta? Z pewnością autorce udało się
uzyskać efekt nieprawdopodobnej naiwności i infantylności. Błękitnokrwiści być może znajdą sobie czytelników, którzy się zachwycą. Być może. Bo chyba nawet trzynastoletnie, egzaltowane panienki mogłyby zanudzić się przy tej książce.

d2uqs8h
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2uqs8h