W TVP wyśmiewali osoby niebinarne. Bralczyk komentuje
W programie TVP Info Michał Rachoń śmiał się z pomysłów proponowanych przez stronę zaimki.pl. Kolektyw "Rada Języka Neutralnego" tłumaczy na niej, jak możemy zwracać się do osób, które nie identyfikują się z żadną płcią. "Każda interwencja w materię językową może wiele osób razić, może także śmieszyć" - komentuje w rozmowie z WP prof. Jerzy Bralczyk.
Język kształtuje rzeczywistość, czy rzeczywistość kształtuje język? O osobach, które nie utożsamiają się z żadną płcią, zrobiło się głośno przy okazji aresztowania działaczki LGBT+, Margot. Wtedy też światło dzienne ujrzała nasza nieporadność językowa w opisywaniu aktywistki. Choć w tym przypadku Margot dała nam jasny klucz: mówiąc, że mamy stosować rodzaj żeński.
Piszą też o tym redaktorzy strony zaimki.pl: "Wiele osób niebinarnych, ze względu na ograniczenia polszczyzny lub po prostu dlatego, że tak im bardziej pasuje, decyduje się zwyczajnie używać form "on” lub "ona” – czy to zgodnie z ich płcią przypisaną przy urodzeniu, czy przeciwnie." Zaimek wcale nie oznacza płci.
Zobacz: Burza wokół Margot. "To wulgarny mężczyzna"
Czasami jednak osoby niebinarne czują się źle, gdy muszą podejmować decyzje w obrębie istniejących zasad językowych. Potwierdzają to słowa pytanej przez WP osoby niebinarnej, współpracującej ze stroną zaimki.pl - Nie kryję tego, że w kółko podkreślanie rodzaju mnie męczy i sprawia pewien dyskomfort - wyznaje Tristane Szafir - Brak tego angielskiego 'they' utrudnia mi prezentowanie tego, co naprawdę odczuwam.
- Poza środowiskiem trans i pewnymi osobami queerowymi muszę jednak użyć któregoś ze znanych zaimków. Skutkiem czego ludzie myślą, że skoro używam żeńskich form to jestem kobietą, albo (co ciekawe) crossdresserem (nazywają mnie, używając przestarzałego słownictwa, "transwestytą"). A jak używam męskich, to jestem w ich oczach mężczyzną. Później mają zagwozdkę, "no bo jak to jest, że używa męskich form, ale nie jest mężczyzną?" Tak samo: "Jak może nie być kobietą, skoro mówi o sobie w rodzaju żeńskim?", ugh - tłumaczy językowe trudności, z którymi boryka się na co dzień osoba niebinarna.
Jak wspomina Tristane, niektóre języki mają zaimki neutralne płciowo (angielskie “they” czy szwedzkie “hen”). Ale na gruncie polskim nie da się ich przenieść zero-jedynkowo. Dlatego na stronie zaimki.pl zapisane są różne próby środowiska LGBT+, które mają pomóc osobom niebinarnym w wyrażaniu siebie. Niektóre mają na celu stworzenie zupełnie nowych form językowych - np. takich, które "w miejscu różnic między wersją męską a żeńską" używają znaków zastępczych (np "ae" onæ/jæ , "x" onx/jex).
Jak twierdzą autorzy strony zaimki.pl, choć intencja powstania takich form może i jest łatwa do zrozumienia, wyrazy te jednak "są przydatne w piśmie, ale ciężkie lub niemożliwe do wymówienia (mogą też sprawiać problemy czytnikom ekranowym)".
Propozycje nowych zaimków, opisywanych przez "Radę Języka Neutralnego", rozśmieszyła Michała Rachonia, prezentera TVP Info. W trakcie programu "Jedziemy" przytaczał on obfite cytaty ze strony, łącząc wszystkie z wymienionych tam wariantów językowych, podśmiewując się i jednocześnie twierdząc, że to spójna wizja językowa zjednoczonej lewicy.
Telewidzów strasząc natomiast, że już niebawem będą musieli wszystkie proponowane przez stronę formy przyswoić. Swoją wypowiedź zaczął od stwierdzenia: "Jeżeli włoży państwo dużo pracy jako dzieci, w celu nauczenia się np. poprawnego używania zaimków i końcówek, to niestety muszą państwo zacząć uczyć się tego od nowa. Pomocna mam być w tym strona zaimki.pl". A potem podane źródło już tylko dyskredytował.
Reakcja publicysty zupełnie nie dziwi profesora Jerzego Bralczyka. - Każda interwencja w materię językową może wiele osób razić, może także śmieszyć, jeżeli się coś chce robić na siłę i próbuje się instytucjonalnie wprowadzać jakieś określenia, których nie ma w tej chwili w języku - tłumaczy językoznawca.
Sam też nie jest zwolennikiem używania znaków zastępczych. - Przy zaimkach osobowych lepiej nie majstrować. To jest rdzeń każdego języka - mówi i podpowiada własne wyjście, jak sam przyznaje "może nie najlepsze", ale zdaniem eksperta "bardziej do przyjęcia, niż formy z dywizem, czy ukośnikiem".
Jeśli więc osoba niebinarna nie chce wyrażać się ani w rodzaju męskim, ani w rodzaju żeńskim, językoznawca proponuje jej, przynajmniej w liczbie pojedynczej, użycie rodzaju nijakiego.
- Czy wprowadzać jakoś dodatkowy rodzaj gramatyczny? Uważam, że nie. Że to nie jest w języku potrzebne. Jeżeli razi kogoś określenie męskie czy żeńskie w liczbie pojedynczej, to może stosować neutrum - "ono". Co prawda my akurat traktujemy "to" jako często nieosobowe, ale przecież mamy rodzaj nijaki w odniesieniu do chłopięcia, czy dziewczęcia. Mówimy "to" dziecko, "to" dziewczę" i to jest rodzaj nijaki. Dlatego rodzaj nijaki może być teoretycznie zastosowany w odniesieniu do osób, które są niebinarne.
Trwa ładowanie wpisu: twitter