W Teatrze Narodowym premiera "Kreacji" Ireneusza Iredyńskiego
Dramat o utracie wolności i tożsamości człowieka we współczesnych czasach to najnowsza propozycja Teatru Narodowego
Dramat o utracie wolności i tożsamości człowieka we współczesnych czasach to najnowsza propozycja Teatru Narodowego, który na piątek przygotował premierę Kreacji Ireneusza Iredyńskiego z Jerzym Radziwiłowiczem w roli głównej.
W sztuce, którą wyreżyserowała Bożena Suchocka z Akademii Teatralnej w Warszawie, zagrają także aktorzy młodego pokolenia: Anna Gryszkówna i Marcin Hycnar.
Kreacja ukazuje demoniczną grę z innymi i samym sobą. Bohater dramatu Jan Nowak (w tej roli Jerzy Radziwiłowicz), który w szpitalu psychiatrycznym odkrył w sobie talent do kopiowania wybitnych dzieł malarstwa, spotyka marszanda, który chce dla własnych korzyści pokierować jego dalszą karierą. "Będziesz się nazywał Nikt, dlatego że czujesz się jednym z rzeszy maluczkich, nikim, czyli każdym, rozumiesz?" - bezpardonowo zwraca się w jednej z kluczowych scen młody marszand do już zmęczonego życiem malarza. Chwilę później wysypuje z papierowej torby kilka książek: Biblię, Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego i Pod wulkanem Malcolma Lowry'ego. "Oto kanon twoich lektur, twoi przewodnicy duchowi" - dodaje marszand, dzięki któremu amator malarz po pewnym czasie staje się sławny, ale jednocześnie traci kontrolę nie tylko nad swoją twórczością, ale i życiem.
"To dramat o utracie tożsamości i wolności w imię sukcesu i stabilizacji" - powiedziała PAP reżyser Bożena Suchocka. "To, co proponuje marszand malarzowi, to specyficzny układ, w którym artysta odnosi powodzenie w swojej karierze artystycznej, ale ceną za to jest właśnie utrata wolności i tożsamości. Zaczyna się walka o duszę" - mówiła, podkreślając moralny i metafizyczny wymiar przedstawienia.
W spektaklu, odwrotnie niż w sztuce Iredyńskiego, Suchocka zmienia wiek bohaterów; Jan Nowak staje się dojrzałym, blisko sześćdziesięcioletnim mężczyzną, a marszand młodym, pełnym wigoru, człowiekiem. Jak tłumaczyła reżyser, ten zabieg ma wskazać na obecne w naszych czasach zjawisko kultu młodości i tego, że młodzi ludzie, często bez zastanowienia, kierują losami innych. "W ten sposób chciałam podjąć wątek odpowiedzialności młodych osób, które często podejmują kluczowe decyzje w różnych dziedzinach życia" - mówiła PAP reżyser. Finał sztuki jest zaskakujący, ale i gorzki. "Malarz realizuje dzieła, które są podpowiedziane i zamówione przez znającego rynek sztuki marszanda. Widzi w nim człowieka niebezpiecznego, który niszczy jego duszę. W końcu podejmuje temat Męki Pańskiej i by go zrealizować ukrzyżowuje marszanda" - opowiadał PAP Jerzy Radziwiłowicz.
* Ireneusz Iredyński był uważany za jednego z najbardziej oryginalnych "młodych gniewnych" pisarzy debiutujących po październiku 1956 r.* W jednym z wywiadów z 1971 r. powiedział, że pisze "ciągle jedną i tę samą sztukę". "Wszystkie moje sztuki są o przemocy, takiej czy innej, ale o przemocy. To wisi w powietrzu, nosimy to w sobie, nie potrzeba być nawet szczególnie uczulonym medium (...). To fascynacja i odraza, zapatrzenie i lęk, wiwisekcja i prześmiewanie, nadzieja i rozpacz" - mówił pisarz.
KreacjęIredyński napisał w 1984 r., ale jak zapewniła reżyser, jej treść, ze względu na poruszane w niej ponadczasowe kwestie wolności i tożsamości, odnosi się także do czasów współczesnych.
Spektakl, poza piątkową premierą, będzie także grany 11 i 12 oraz 25 i 26 września na deskach sceny Studio Teatru Narodowego.