Trwa ładowanie...

W samolocie rozległ się wrzask. Wróg Putina ledwo uszedł z życiem

W trakcie lotu z Tomska do Moskwy jeden z pasażerów nagle poczuł się bardzo źle. W końcu zaczął wyć z bólu, nie mógł nic powiedzieć, tylko krzyczał. 44-latek nie miał nałogów, był w dobrej kondycji. Przed odlotem wypił jedynie czarną herbatę z plastikowego kubka. Ale nazywał się Aleksiej Nawalny i był uważany za jednego z największych rosyjskich wrogów Władimira Putina.

Aleksiej Nawalny w moskiewskim sądzie w 2019 r.Aleksiej Nawalny w moskiewskim sądzie w 2019 r.Źródło: East News
d323wtr
d323wtr

Jan Matti Dollbaum, Morvan Lallouet i Ben Noble to autorzy pierwszej biografii Aleksieja Nawalnego, którego postać budzi w Rosji skrajme emocje. Dla jednych jest bohaterem walki o demokratyczne przemiany w kraju. Dla innych – zdrajcą ojczyzny. Jeszcze inni nie mogą mu wybaczyć dawnych poglądów nacjonalistycznych.

Autorzy biografii poruszają wiele aspektów jego kariery politycznej: od śledztw antykorupcyjnych, które przyniosły mu sławę i popularność, przez ewolucję jego poglądów politycznych, po założenie ruchu politycznego i zostanie drugą najważniejszą postacią w rosyjskiej polityce, człowiekiem, który ma wpływ na wydarzenia nawet zza krat.

Dzięki uprzejmości wyd. Zysk i S-ka publikujemy fragment książki "Nawalny. Nemezis Putina? Przyszłość Rosji?" (tłum. Jacek Spólny), która ukaże się w Polsce w styczniu 2022 r.

Kim jest Aleksiej Nawalny?

"Nie boi się pan?". Aleksiej Nawalny słyszy to pytanie, gdy wsiada do samolotu linii lotniczych Pobeda (Zwycięstwo), rejs numer DP936, na berlińskim lotnisku Brandenburg. Jest niedziela, 17 stycznia 2021 roku.

d323wtr

Samolot pełen jest dziennikarzy, którym zależy na towarzyszeniu Nawalnemu — czterdziestoczteroletniemu aktywiście zwalczającemu korupcję i politykowi opozycji — w drodze powrotnej. Gdy wchodzi do kabiny z żoną, prawnikiem i rzecznikiem prasowym, wita go morze uniesionych smartfonów, które chcą na żywo uchwycić tę chwilę. Świat patrzy.

Kryzys migracyjny na granicy. „Klucz do rozwiązania kryzysu jest w Moskwie”

Nawalny tryska optymizmem. Ale z pewnością ma powody do obaw. Rosyjskie organy już wcześniej przestrzegały, że po powrocie zostanie zatrzymany, zarzucając mu naruszenie warunków zwolnienia z kary za oszustwa z 2014 roku. Czekało go wieloletnie więzienie.

Samo to, że Nawalny mógł wejść do samolotu, graniczyło z cudem. Ostatnim razem z własnej woli wsiadał do samolotu w syberyjskim Tomsku 20 sierpnia 2020 roku, spodziewając się zwykłego przelotu do Moskwy. Prowadził śledztwo w sprawie działań gospodarczych urzędników i miejskich polityków w Tomsku. Brał też udział w kampanii opozycjonistów przed wyborami samorządowymi 13 września — w których liczył na pokonanie kandydatów popieranych przez rząd. Lecz w czasie rejsu zaczęły się kłopoty.

d323wtr

Nawalny poczuł się źle, w końcu wył z bólu, który zdawał się nie do zniesienia. Wedle jednego z pasażerów Nawalny "nie wypowiadał żadnych słów — po prostu krzyczał". Stewardesa spytała, czy na pokładzie znajduje się ktoś znający się na medycynie. Podeszła pielęgniarka. Wraz z załogą udzielała pierwszej pomocy i usiłowała nie dopuścić do utraty przez Nawalnego przytomności. Pilot zdecydował się na awaryjne lądowanie w Omsku — około 750 kilometrów na zachód od Tomska, ale wciąż na Syberii — mimo tajemniczego alarmu bombowego na lotnisku. Nawalnego wyniesiono z samolotu na noszach, a karetka zabrała go na pogotowie.

Rzeczniczka Nawalnego, Kira Jarmysz, twierdziła, że tego dnia na lotnisku przed startem pił tylko czarną herbatę z plastikowego kubka — która mogła zostać zatruta. Nawalny robił wrażenie człowieka sprawnego i bez problemów zdrowotnych, nie palił i mało pił — a tacy ludzie raczej nie zapadają raptem na choroby.

Aleksiej Nawalny w 2011 r. CC BY-SA 3.0
Aleksiej Nawalny w 2011 r.Źródło: CC BY-SA 3.0

Obawy Jarmysz aż nadto dobrze znają ludzie obserwujący rosyjską politykę. W poprzednich latach znanych krytyków Kremla dopadały schorzenia — i nie brakowało podejrzeń, że zostali otruci. Jednocześnie Nawalny zrobił sobie wielu wrogów dochodzeniami w sprawie korupcji elit — biznesmenów, lokalnych polityków, dygnitarzy. Lista ewentualnych podejrzanych była długa.

d323wtr

W szpitalu podobno postawiono Nawalnemu wstępną diagnozę "ostrego zatrucia psychodysleptycznego". Przypięto go do respiratora, wprowadzono w stan śpiączki i podano atropinę. Jego stan opisano jako "poważny, acz stabilny". Rozpoczynało się normalne leczenie.

Ale wtedy zaczęło dziać się coś osobliwego. W szpitalu zaroiło się od pracowników organów porządkowych, niektórych w cywilu. Wedle Jarmysz zaczęli konfiskować osobiste rzeczy Nawalnego.

Kiedy samolot, który wiózł Nawalnego, dotarł wreszcie do Moskwy, czekali tam na niego pracownicy służb. Pasażerom, którzy siedzieli najbliżej Nawalnego, nakazano pozostanie na miejscach, inni wysiedli. Jednego z nich to intrygowało: "W tamtej chwili sprawa nie zanosiła się na karną (...) [a jednak] urzędnicy bezpieczeństwa potraktowali ten incydent w taki właśnie sposób".

d323wtr

Tymczasem w Omsku żona Nawalnego Julia miała trudności z dostaniem się do męża — jak utrzymywało kierownictwo szpitala, pacjent nie wyraził jednoznacznej zgody na jej wizyty.

A lekarze mniej otwarcie mówili już o stanie Nawalnego z jego ekipą, która chciała go przenieść. Dwudziestego pierwszego sierpnia w Omsku wylądował samolot mający przewieźć go do berlińskiego szpitala Charité.

Nawalny aresztowany w trakcie protestu w 2017 r. CC BY-SA 3.0
Nawalny aresztowany w trakcie protestu w 2017 r.Źródło: CC BY-SA 3.0

O dziwnym zdarzeniu informowali też Iwan Żdanow — bliski współpracownik Nawalnego — i Julia Nawalna. Według nich w czasie rozmowy z ordynatorem szpitala jakaś policjantka powiedziała o "znalezieniu" substancji groźnej tak dla Nawalnego, jak i dla jego otoczenia. Nie chciała jednak podać nazwy, zasłaniając się "tajemnicą śledztwa".

d323wtr

Tego samego dnia w pewnej ogólnorosyjskiej gazecie ukazał się sensacyjny artykuł. Powołując się na anonimowych informa torów, autor twierdził, że pracownicy służb śledzili Nawalnego w Tomsku. Czy został otruty? Według źródła informacji nie zauważono "żadnych niekoniecznych czy podejrzanych kontaktów, które mogłyby mieć związek z otruciem". Powszechnie uznano tekst za przeciek kontrolowany przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB), która chciała zdystansować się od incydentu.

Tymczasem omscy lekarze zmienili początkowe rozpoznanie. Teraz Nawalny miał cierpieć od skutków poważnych zaburzeń metabolizmu, a nie trucizny. Wedle słów lekarza naczelnego "mogło to wynikać z raptownego spadku poziomu cukru w samolocie, które doprowadziło do utraty przytomności". Substancja stwierdzona w próbkach pobranych z rąk i włosów Nawalnego stała się zwykłym składnikiem stosowanym w produkcji i mogła pochodzić z plastikowego kubka. Mimo to uważali, że stan Nawalnego jest "niestabilny", a przewożenie go do Niemiec byłoby nierozsądne.

Lekarz Nawalnego dostrzegał wyraźną motywację: "Czekają trzy dni, by w organizmie nie zostały ślady trucizny". Julia Nawalna zwróciła się bezpośrednio do Władimira Putina o zgodę na transport męża za granicę. Po początkowych trudnościach niemieccy lekarze zyskali dostęp do Nawalnego — i uznali, że nadaje się do przewiezienia do Berlina. Rosjanie to potwierdzili, orzekając, iż jego stan się "ustabilizował". Samolot z Nawalnym na pokładzie wystartował z Omska 22 sierpnia.

d323wtr

Dwa dni później niemieccy lekarze ogłosili, że ich zdaniem Nawalnego otruto inhibitorem cholinoesterazy — związkiem oddziałującym na układ nerwowy. Mógł on pochodzić ze zwyczajnego środka owadobójczego — lub superskutecznego środka paralityczno-drgawkowego. Wzmocniło to podejrzenia dotyczące rosyjskiego państwa.

Ale rosyjscy urzędnicy odrzucali coraz większą liczbę wskazujących w ich stronę poszlak. "PO CO mielibyśmy to robić? I to w taki niezręczny i nieskuteczny sposób?" — tweetował

24 sierpnia jeden z najwyższych rangą rosyjskich dyplomatów przy ONZ. W początkach września przewodniczący Dumy — niższej izby parlamentu — stwierdzał, że reakcja Zachodu na "domniemane" otrucie jest "planowym działaniem wymierzonym w Rosję, które ma na celu nałożenie nowych sankcji i hamowanie rozwoju naszego kraju".

Tymczasem rosyjskim organom policji bynajmniej nie spieszyło się do śledztwa w sprawie wypadku. Regionalna policja transportowa — organ wcale nie najwyższy rangą — podjęła wstępne dochodzenie". Hotel w Tomsku, w którym mieszkał Nawalny, obejrzały policja i FSB, choć zdaniem lokalnej prasy trwało to tylko "parę dni". Współpracownicy Nawalnego po przesłuchaniach na policji nie mogli oprzeć się wrażeniu, że chodzi o brak działania — albo, co gorsza, o tuszowanie sprawy.

Drugiego września kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła, że Nawalny "bez wątpienia" został otruty środkiem paralityczno-drgawkowym z grupy nowiczoki — co zostało następnie potwierdzone przez Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej. Środka paralityczno-drgawkowego tego samego rodzaju użyto przeciwko Sergiejowi i Julii Skripalom w marcu 2018 roku w Salisbury — zdaniem władz brytyjskich atak "wedle wszelkiego prawdopodobieństwa" przeprowadzono na rozkaz prezydenta Putina.

nawalny Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Tak jak w tamtym przypadku, międzynarodowa reakcja na sprawę Nawalnego stawała się coraz głośniejsza i coraz bardziej krytyczna wobec państwa rosyjskiego. Według Merkel otrucie rodziło "bardzo poważne pytania, na które może — i musi — odpowiedzieć jedynie rząd Rosji". Władze rosyjskie replikowały, iż domniemane dowody znaleziono w Niemczech, w związku z czym to na władzach niemieckich ciąży obowiązek współpracy

i przedstawienia potwierdzających wszystko informacji. Ponadto w rosyjskich mediach związanych z państwem pojawiło się wiele narracji mających podważyć podnoszone na arenie międzynarodowej zarzuty. Niektórzy kwestionowali sam fakt otrucia — jeden rosyjski dziennikarz napisał o tym całą książkę.

Inni dopuszczali co prawda możliwość otrucia Nawalnego, lecz zaprzeczali użyciu nowiczoku. Tak utrzymywał chemik Leonid Rink, który osobiście pracował nad tym środkiem — i przyznawał, że sam sprzedawał jakieś ilości tej substancji grupom przestępczym w latach dziewięćdziesiątych. Nawalny nie mógł zostać otruty środkiem paralityczno-drgawkowym, bo gdyby tak się stało — przekonywał Rink — już by nie żył. Jednak inny chemik, który brał udział w stworzeniu nowiczoku, stwierdzał zgodność objawów Nawalnego z reakcjami na zatrucie tym środkiem.

Według jeszcze innej teorii nowiczok mógł zostać zastosowany, ale nie w Rosji, tylko w Niemczech. Wersję taką prezentował Andriej Ługowoj — poseł rosyjskiego parlamentu i główny podejrzany w sprawie o zamordowanie w 2006 roku w Londynie byłego agenta FSB, Aleksandra Litwinienki, za pomocą polonu-210.

(…)

Powyższy fragment pochodzi z książki "Nawalny. Nemezis Putina? Przyszłość Rosji?", która ukaże się w styczniu 2022 r. nakładem wyd. Zysk i S-ka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d323wtr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d323wtr