Trwa ładowanie...
recenzja
14-07-2012 17:09

W nurtach zbrodni

W nurtach zbrodniŹródło: Inne
d47bqy3
d47bqy3

Po Eryniach i Liczbach Charona przyszła pora na ostatnią część trylogii o przygodach ekscentrycznego komisarza Edwarda Popielskiego. Rzeki Hadesu oddzielają przedwojenny Lwów od Wrocławia, w którym Popielski się ukrywa.

Rok 1946. Były komisarz jest ściągany przez UB, nikomu nie może ufać i nigdzie nie jest bezpieczny. Wydać go może tylko jego ukochana kuzynka i powierniczka Leokadia, przetrzymywania i torturowana w więzieniu. W osobliwym przebraniu Popielski próbuje ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Tymczasem zostaje porwana i wykorzystana seksualnie młoda i niepełnosprawna intelektualna dziewczynka. Zbrodnia pozostawia po sobie tysiące pytań i zdaje się, że rozwiązać ją może tylko ktoś dobrze znający takie przypadki. Popielski natrafia na sprawę, która łudząco przypomina mu o przeszłości. Musi zmierzyć się z jej mrokami i z pomocą przyjaciela Eberharda Mocka rozwikłać sprawę sprzed lat. Droga do tego będzie prawdziwą przeprawą przez Hades, w którym pogrążył się cały Wrocław.

Marek Krajewski po raz kolejny w niezwykły sposób przywiązuje do siebie czytelnika. Męskie (ale niech to nie będzie zaszufladkowaniem!), rasowe – bo to słowo idealnie oddaje charakter jego książek – kryminały, opowiadające o losach komisarza Popielskiego, mrożą krew w żyłach i niebezpiecznie wciągają w krąg zbrodni, których nie jest się w stanie samemu rozwiązać. To jest bodaj największą zaletą jego powieści – fakt, że główny bohater jest niezbędny, by pomóc rozwikłać zagadkę ohydnych występków. Bez pomocy Popielskiego, bez jego toku myślenia, osobliwych sposobów zdobywania dowodów i twardego charakteru czytelnik nie jest w stanie sam dojść do prawdy. Kryminały Krajewskiego są więc podwójnie wciągające – nie tylko zmuszają do myślenia i trzymają w ciągłym napięciu, ale dodatkowo sprawiają, że proces czytania jest prawdziwą ucztą literacką za sprawą stylizacji, jakiej autor się dopuszcza. Znany ze wcześniejszych powieści język, oddający atmosferę i charakter miasta w przededniu i po wojnie, doskonale buduje
nastrój i sprawia, że wrażenia estetyczne są w oryginalny sposób wymieszane – ohydne, odrażające zbrodnie, opowiadane w piękny sposób.
Oczywiste aluzje do antycznego świata, które nadają powieści (i jej poprzedniczkom) niepowtarzalny klimat. Można uznać, że powieści Krajewskiego są kryminałami w dobrym, starym stylu, chociaż trzeba coś jeszcze dodać – to doskonała, literacka szkoła pisarska, z której można czerpać znacznie więcej, niż tylko przyjemność z poznawania wciągającej fabuły.

Ci, którzy znają postać Edwarda Popielskiego z poprzednich części trylogii, z pewnością się nie zawiodą na jego kreacji w Rzekach Hadesu. Sześćdziesięcioletni komisarz nadal pozostaje indywiduum, elegantem i wielbicielem kobiecych wdzięków, z który chętnie korzysta przy każdej możliwej okazji. Niezmiennie też wywołuje oburzenie jego przyjaźń i mieszkanie z kuzynką Leokadią, a podziw wzbudza oczytanie i zamiłowanie do nauk. Przede wszystkim jego niezawodny, policyjny instynkt sprawia, że nawet wyjęty spod prawa uważany jest za jedynego, który potrafi rozwiązywać najbardziej zawiłe zagadki kryminalne. Nie da się jednak ukryć, że mimo równie okropnej zbrodni, mimo tak samo przerażającego wroga, z którym musi zmierzyć się główny bohater, Rzeki Hadesu różnią się od poprzednich części trylogii. Popielski przygasa, jest zabłąkany, majaczy w nim Lwów, którego nie może już odzyskać i męczy Wrocław, w którym nie potrafi się odnaleźć. Podobnie jest z Mockiem - oboje płyną z nurtem mitycznej rzeki, rzeki
cierpienia, lamentu i zapomnienia… To ciągłe poczucie nostalgii jakby spowalnia akcję, sprawia, że powieść jest nieco bardziej refleksyjna niż poprzednie części i jakby spokojniejsza. To jednak nie jest w żadnym wypadku jej wada. Rzeki Hadesu są idealnym zakończeniem cyklu o komisarzu Popielskim, na którego miejsce chyba długo nikt się nie znajdzie. Może w ogóle…?

d47bqy3

Nie pozostaje więc nic innego, jak stwierdzenie, że Marek Krajewski po raz kolejny oddaje w ręce czytelników świadectwo niezwykłego talentu w kreowaniu literackiego świata.Każda płaszczyzna – fabularna, stylistyczna, postaciowa – jest, nie bójmy się tego powiedzieć, doskonała, wymagająca poświęcenia, a nie wyłącznie dająca rozrywkę. O rozrywce w zasadzie w ogóle nie może być tu mowy. To lektury porywające, wyostrzające zmysły, dające wrażenie obcowania z prawdziwą sztuką. Oczywiście, godne polecenia, ale tylko dla tych, którzy lubią solidną dawkę mocnych wrażeń.

d47bqy3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47bqy3