Jako wielbicielka poezji i piosenek Jacka Kaczmarskiego świadomie nie interesowałam się do tej pory zbyt intensywnie jego biografią. Wolałam skupiać się na tekstach i muzyce, nie na osobie ich autora. Kaczmarski jako osoba prywatna właściwie dla mnie nie istniał, bo nie sposób wyrabiać sobie opinii na podstawie tzw. „faktów medialnych”. Po biografię, która ukazała się pięć lat po śmierci barda, sięgnęłam jednak bez wahania, ze względu na osobę jej autora. Krzysztof Gajda napisał pracę doktorską o piosenkach Kaczmarskiego, Jacek Kaczmarski w świecie tekstów, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Na jej podstawie założyłam, że również do trudnego i złożonego zadania, jakie niewątpliwie stanowiło przedstawienie skomplikowanej biografii autora Encore, jeszcze raz!, Krzysztof Gajda znajdzie odpowiedni klucz i zrealizuje je w sposób wyważony oraz maksymalnie obiektywny (to jest nie popadając z jednej strony w apologię, z drugiej w tabloidową pogoń za obyczajowymi sensacjami).
Wybór padł na konstrukcję mozaikową, zlepek relacji i opinii rodziny, współpracowników i przyjaciół bohatera, ludzi, którzy mniej lub bardziej intensywnie stykali się z Kaczmarskim na rozmaitych etapach jego życia i kariery. Powstał w ten sposób interesujący wielogłos, którego dopełnienie stanowią teksty i wypowiedzi barda, w tym również fragmenty jego najwcześniejszych, szkolnych prób literackich: powieści i filozoficznych miniaturek. Dzięki takiemu wyborowi tekst jest żywy, dynamiczny, czyta się go z prawdziwym zainteresowaniem. Komentarze autora są jedynie dopełnieniem wyłaniającego się z tych zróżnicowanych świadectw obrazu, pełnią funkcję porządkującą, a nie oceną. Nie dominują. Interpretacja i wnioski pozostawione są czytelnikowi. Oczywiście, najistotniejsza ingerencja Krzysztofa Gajdy miała miejsce na etapie selekcji materiału, doboru cytowanych wypowiedzi – tylko on wie, z publikacji czego i dlaczego zrezygnował. Jednak to, co pozostawił, świadczy o jego rzetelności. Niejedną twarz mi Los
przyprawił/Byłem już zdrajcą i pomnikiem/Degeneratem, bohaterem/ A wszystkie twarze były szczere przyznawał sam Kaczmarski w bardzo osobistym tekście ITestament ‘95. Każda z tych twarzy, dobrych i złych, na kartach biografii się pojawia. Kaczmarski jawi się jako postać dosyć tragiczna: ofiara własnego sukcesu, który przyszedł za szybko i był zbyt wielki. Ofiara zbiegu okoliczności i iście Gombrowiczowskiej „gęby” barda „Solidarności”, prześladowana nawet po śmierci przez masowo niezrozumiane Mury, których śpiewający je jako hymn Solidarności najwyraźniej nie dosłuchali do końca, bezmyślnie i wbrew ostrzegawczemu przesłaniu czyniąc z nich symbol zwycięstwa. Ale nie wszystko daje się usprawiedliwić presją, okolicznościami. Był też Kaczmarski ofiarą własnej słabości, nałogu, egoizmu, braku odpowiedzialności i empatii. Jeśli czuł się samotny, niezrozumiany i wyobcowany, jak Śpiewak z Murów czy bohater Epitafium dla Boba Dylana, to sam nie był bez winy, raniąc i odpychając najbliższych.
Gajda wyraźnie próbuje swojego bohatera bronić, tłumaczyć, usprawiedliwiać – choć nie czyni tego nachalnie. Zresztą, usprawiedliwienia nie są tu potrzebne. Jacek Kaczmarski, choć obdarzony niezwykłym talentem, który dany jest wybrańcom, był tylko człowiekiem. Na podstawie tej biografii można wyrobić sobie jakieś pojęcie o tym człowieku, którego życie było niewątpliwie skomplikowane i barwne i który odegrał znaczącą rolę w czasach dziejowego przełomu. Jest to opowieść ciekawa, wartka, oparta na bogatym i zróżnicowanym materiale źródłowym. Trudno się od niej oderwać. A po jej przeczytaniu dużo trudniej już jednoznacznie rozgraniczać twórczość Kaczmarskiego i osobę jej autora. Każdy musi zatem samodzielnie zdecydować, czy jest gotów pozbawić się luksusu, jaki stanowi możliwość interpretacji piosenek Kaczmarskiego bez osadzania ich w kontekście biograficznym. Jeśli tak – rzetelną biografię ma w zasięgu ręki. Jeśli natomiast ktoś nie zna twórczości Kaczmarskiego – od niej radziłabym zacząć.