Na początku tej książki powinno zostać zamieszczone ostrzeżenie, informujące, że może ona obrazić czyjeś uczucia religijne (a w szczególności brak takowych), wybić z samozadowolenia, zmusić do refleksji, otworzyć oczy na kwestie raczej rzadko poruszane w towarzyskich pogawędkach. Dlatego warunkiem przystąpienia do jej lektury jest otwarcie umysłu i gotowość do dyskusji na temat własnych, najgłębszych przekonań. Ta książka nic w nas nie zmieni, jeśli nie będziemy tego chcieli, zada nam jednak wiele ważnych i trudnych pytań, i udzieli na nie intrygujących odpowiedzi. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad istnieniem i działaniem Boga, to jest to książka w sam raz dla nas.
Wywodzące się z różnych tradycji autorytety religijne dowodzą, że w dzisiejszych czasach Bóg nie wpływa na nasz świat tak bezpośrednio, jak niegdyś. Jego wolę poznawać możemy zaś głównie poprzez pisma i przekazy, interpretowane przez duchownych. Z takich przekonań rodzi się obraz Stwórcy odległego, niezaangażowanego, można rzec obojętnego na sprawy ludzi. Willliam P. Young na kartach swojej powieści podejmuje z tego rodzaju wyobrażeniami błyskotliwą polemikę. W formie poruszającej historii rodzinnej, przez pryzmat tragicznych ludzkich doświadczeń, poszukuje odpowiedzi na pytania od zawsze dręczące ludzkość. Skąd się bierze zło? Dlaczego spotyka ono dobrych ludzi? Czemu służy cierpienie? Czy można naprawdę kochać „nieprzyjacioły swoje”? Z tych dociekań wyłania się zaś inna twarz Boga – prawdziwego dobrego ojca, który jest ciągle z nami, wspiera nasze wysiłki, nie pozostawia nikogo samemu sobie. Bohaterowi Chaty, Mackenzie’emu, pomimo traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, udało się założyć szczęśliwą
rodzinę. Jednak pewnego letniego dnia rodzina ta otrzymuje cios, z którego nie potrafi się podnieść. Missy, najmłodsza córka Macka, zostaje porwana i zamordowana. Rozpacz, poczucie winy i beznadziejności zatruwają każdy kolejny dzień życia, burzą relacje pomiędzy bliskimi sobie ludźmi, pogrążają ich w Wielkim Smutku. Po czterech latach udręki Mack podejmuje decyzję o odwiedzeniu zagubionej w lesie chaty, w której doszło do zbrodni, i stawieniu czoła dręczącemu go koszmarowi. Ku swemu zdziwieniu, w odmienionej chacie mężczyzna spotyka... samego Boga w trzech osobach. I rozpoczyna największą duchową przygodę swojego życia – zmaganie się z samym sobą, z szarpiącymi serce emocjami, z dojmującą stratą. W tym wszystkim jego przewodnikami i nauczycielami są Tata (Bóg Ojciec), Jezus i Sarayu (Duch Święty). Dzięki ich pomocy Mack przebywa daleką drogę od dna rozpaczy ku duchowemu uzdrowieniu, odradza się, zmartwychwstaje. Jego obcowanie z Bogiem nie ma w sobie żadnej hipokryzji, niedomówień czy dwuznaczności. Kolejne
trudne i pełne emocji rozmowy, prowadzone przez bohatera, ukazują Boga jako największego przyjaciela człowieka, bezgranicznie go kochającego i obdarzającego go nieograniczoną wolnością. Pozorny chaos świata zyskuje wewnętrzną harmonię
Te atuty powieści powodują, że jest ona o niebo bardziej przekonująca i przemawiająca do serca niż całe tomy oderwanych od życia kazań. Szczególne miejsce w tym względzie zajmuje wyjaśnienie kwestii zła, którego zaistnienia Bóg nie planuje, ale wykorzystuje każde, które się wydarzyło, z jak największym pożytkiem dla człowieka przez nie doświadczonego. Chata to budująca lekcja żywej, szczerej i bezpośredniej teologii, wolnej od nachalnego dydaktyzmu i nadbudowy niezrozumiałych, archaicznych pojęć, nie popadającej w banał, mierzącej się z prawdziwymi, trudnymi wyzwaniami naszej rzeczywistości. Gdyby więcej było takich książek, to wielu zniechęconych do religii ludzi zrozumiałoby jej głęboki sens, tajemnicę głoszonej przez nią miłości i zbawienia.