"Chcę się z tobą pożegnać"
Władysław Mazur, jeden ze znajomych Siwca, opowiada, jak dwa dni przed swoim wyjazdem do Warszawy Ryszard przyszedł, by się z nim pożegnać. "Dlaczego, o co chodzi?" - dopytywał Mazur. "Bo jadę na te dożynki, nie wiadomo, czy się gdzieś pociąg nie wykolei" - odpowiedział Siwiec. "Ja to wziąłem za żart" - wspomina Mazur.
"Ojciec wyjeżdżał i - czego z reguły nigdy nie robił - przeżegnał każdego z nas znakiem krzyża. Pamiętam to jak dzisiaj. Wziął swój płaszcz, teczkę - i wyszedł" - mówi Adam Siwiec. Wit Siwiec, drugi z synów Ryszarda, opowiadał z kolei:
"W dniu swojego wyjazdu do Warszawy ojciec przyszedł rano do mojego pokoju. Obudziłem się, bo poczułem, że ktoś stoi koło mojego łóżka. Mimo woli otworzyłem oczy - stoi ojciec, kładzie zegarek na szafkę i mówi: "Synu, ja ci tu daję mój zegarek, a biorę twój, bo ja nie potrzebuję tego zegarka. Mnie wystarczy twój na dzisiaj. Dobrze? Zamienimy się na jeden dzień". Ja, zaspany, mówię: "Dobrze, dobrze, dziękuję". [...] Oglądałem ten zegarek, ale do głowy mi nie przyszło, że ostatni raz widzę ojca żywego".