Neokatechumenka
Jak nietrudno się domyślić, istotną sferą życia Meli jest przestrzeń sacrum. Ale nie zawsze tak było. Urszula wychowywała się rodzinie ateistycznej, chrzest przyjęła jako dorosła osoba, mając 22 lata. Jej droga dochodzenia do Pana Boga też nie była jakoś wyjątkowo prosta, bo zanim została katoliczką przeszła fascynację buddyzmem zen.
Początkowo jej wiara była bardzo intelektualna, jak przyznaje, chrzest przyjęła "światopoglądowo". Wszystko przyjmowała na rozum. Z czasem jednak to intelektualne wierzenie zaczęło przeradzać się w coś bardziej konkretnego, osadzonego w doświadczeniu. To zresztą kolejny godny uwagi wątek w wywiadzie-rzece z mamą Jaśka Meli. Wydawać by się mogło, że po tak drastycznych doświadczeniach, jak strata dziecka czy poważny wypadek kolejnego syna, po którym ten zostaje pozbawiony ręki i nogi, może być przyczyną kryzysu wiary, załamania. Bo jak to, wierzyć w Boga, zanosić do niego modlitwy, a On się "odwdzięcza", dopuszczając takie nieszczęścia?