Elżbieta Batory, siostrzenica polskiego króla Stefana Batorego, jest zbyt znana. Co prawda nie w Polsce, bo naszego narodu jej życie w zasadzie nie dotyczyło, ale Węgrzy czy Słowacy doskonale tę historię pamiętają. Słowacy zwłaszcza.
Aby rozpocząć historię o pięknej pani na Czachticach, należałoby przypomnieć historię. A może tylko sam zamek, który dzisiaj jest atrakcją turystyczną właśnie dlatego, że jest kompletną niemal ruiną, a jego właścicielka zapisała się na trwałe w historii Słowacji. Krwawa Hrabina z Czachtic, Krwawa Pani, a nawet wampir z Siedmiogrodu. Kim była Elżbieta Batory, która w wieku 11 lat zamieszkała w domu swojego przyszłego męża?
Nie do końca wiadomo, czy faktycznie odpowiada za morderstwa kilkuset młodych dziewcząt, których ciała znaleziono w pobliżu zamku. Podobnie jak nie do końca wiadomo, czy zbrodnie jej przypisywane - a oskarżano ją także o czary, knucie spisku przeciwko hrabiemu Turzo, a nawet samemu królowi - faktycznie się wydarzyły. Czasy były dziwne, kobieta, która pozostawała bez męskiej opieki stawała się co najmniej niewygodna, a jej życie kończyło się w zakonie, ponieważ zachłanna rodzina zabierała jej majątek i pozbawiała dosłownie wszystkiego. Może właśnie o to chodziło w przypadku Elżbiety Batory, której mąż zmarł (prawdopodobnie otruty), podobnie jak jej brat, a syn był małoletni i oddany pod opiekę nauczyciela, który był poplecznikiem hrabiego Turzo.
O pięknej Elżbiecie pisze się sporo: że była nadpobudliwa i szybko wpadała w złość, że razem z mężem lubiła zadawanie bólu służbie (takie trochę sadystyczne hobby bogatej damy), że na jej zachowanie wpływ miało to, że jako dziecko widziała oryginalną egzekucję, wykonaną na Cyganie, którego zaszyto we wnętrzu zabitego konia. Pisze się także, że wykorzystywała krew młodych dziewcząt, ponieważ odkryła, że chroni ona przed starzeniem. Odkrycia tego miała dokonać pod wpływem podejrzanej służącej, która była jednocześnie znachorką i wiedźmą.
Hrabina przedstawia jej życie w sposób lekko fabularyzowany. Są fakty historyczne, jest też sporo domysłów i legend. Ale też pani na Czachticach nie była ani jednoznaczna, ani tylko dobra czy tylko zła. Na pewno była wpływowa – w końcu jej mąż był zaufanym człowiekiem króla, któremu prawdopodobnie udzielił hojnego wsparcia na kolejną wyprawę wojenną. Ale jak to w polityce bywa – zmieniły się trendy, mąż zmarł, a król utracił wpływy na rzecz swojego brata, zatem przyjaciele polityczni stają się wrogami, zaciekle się zwalczającymi.
Ile prawdy historycznej jest w tej książce? Całkiem sporo, same realia także są oddane nader wiernie. Może trochę denerwować to, że język słowacki, którym posługuje się hrabina, rozmawiając z ludnością miejscową, został określony jako „miejscowy dialekt”, co jest raczej dużym nietaktem. W całości to elegancka powieść historyczna o kobiecie, która prawdopodobnie była pierwowzorem krwawego hrabiego Draculi, ale o tym wiedzą ci, którzy przeczytali coś o hrabinie Batory, żonie Ferenca Nadasdy’ego.