Nie ma co ukrywać, większość kobiet interesuje się kosmetykami. Spora grupa pań czyta też z pewnością magazyny o urodzie, skrycie marząc o pracy w tego rodzaju periodykach z racji dostępu do wszelakich kosmetycznych nowinek. A nawet jeśli nie chce pracy, to chce być z pewnością na bieżąco z urodowymi trendami. Joanna, bohaterka powieści, już takich marzeń nie ma. A nie ma z tej przyczyny, że właśnie została współpracowniczką magazynu dla kobiet o nazwie „Cud na twarz”. I choć z jej własny sukces zawodowy zbiega się z sukcesem zawodowym jej chłopaka, wiążącym się dla niego z wyjazdem do Londynu, dziewczyna postanawia zostać w kraju i zmierzyć się z wyzwaniem – opisywania testowanych kosmetyków, informowania kobiet o ich cudownych (mniej lub bardziej) właściwościach, udziału z akcjach promocyjnych, konferencjach, pracy z wizażystami, makijażystami, fotografami i innymi specjalistami od poprawiania kobietom wyglądu. A że do swojej pracy podchodzi bardzo sumiennie i poważnie, jest o czym poczytać.
Autorka w kolejnych krótkich rozdziałach książki odsłania kulisy urodowego światka prasowego i pokazuje, co kryje się pod lśniącą okładką czasopism dla kobiet. A robi to, trzeba przyznać, po mistrzowsku. Z ironią, dystansem, poczuciem humoru i pomysłem. Każdy rozdział to w zasadzie materiał na felieton lub mini opowiadania satyryczne, zgrabnie osadzone w naszej polskiej wciąż nieco siermiężnej rzeczywistości.
Książkę czyta się świetnie, w czym zasługa lekkiego pióra autorki, zadziwiając się kolejnymi mechanizmami funkcjonowania gazet oraz poznając dziennikarskie sztuczki i nieco warsztatu pracy. Powieść reklamuje krótki opis na okładce: „Kariera, mężczyźni, seks, miłość”. Jest on jak najbardziej zgody z zawartością. W powieści bowiem mamy zgrabnie zbudowany wątek pracowniczy – specyficznych (i nielicznych) kolegów i koleżanek Joanny oraz nietuzinkowej szefowej, jest nieco rozterek i zamętów miłosnych, jest wreszcie kwestia kobiecej urody, sposobów jej poprawiania, wreszcie zaś wątek dotyczący tego, czy warto wierzyć ślepo w trendy promowane przez kolorowe magazyny oraz kto w rzeczywistości i w jaki sposób nakręca zyski firmom produkującym i sprzedającym różne ulepszacze kobiecego wyglądu. I tylko zdecydować się nie mogę – czy całość w większym stopniu jest śmieszna, czy interesująca.