Ilekroć biorę do ręki książkę tak pokaźnych rozmiarów (ta ma ponad 680 stron), nie mogę ukryć swej radości na myśl o czekającej mnie czytelniczej uczcie. Wspomniana radość jest tym większa, gdy za ilością idzie jakość. Tak jest w tym przypadku. Obawy autora, że z racji wieku nie uda mu się w pełni oddać klimatu współczesnego życia w kampusie uniwersyteckim, w moim mniemaniu okazały się niesłuszne. Może to zasługa jego dwóch konsultantów, którzy pomogli mu uwspółcześnić słownictwo, a może po prostu ma niezaprzeczalny talent obserwatorski, niewykluczone jest też, że napisanie tej książki poprzedziły żmudne przygotowania. Na żadne z tych pytań nie znam odpowiedzi, ważny jest dla mnie efekt końcowy. A ten jest jak najbardziej pozytywny.
„Nazywam się Charlotte Simmons. Pochodzę z małego miasteczka leżącego w Karolinie Północnej. Nazywa się Sparta, leży wysoko w górach. Na pewno o nim nie słyszałe(aś), nikt nie słyszał”. Te słowa tytułowa bohaterka powtarza jak mantrę. Tworzą one bowiem mur, który nie pozwala pozostałym studentom zbliżyć się do niej. Dlaczego? Powody są dwa – po pierwsze – przecież ona jest Charlotte Simmons – stypendystką Uniwersytetu Dupont. Jest geniuszem i ma życiu jasno określony cel – dzięki swej pracowitości i wiedzy stać się kimś. Po drugie zaś – z racji swego pochodzenia ma niezwykłe kompleksy i dlatego woli być osobą przemykającą się po cichutku z zajęć na zajęcia i niebiorącą udziału w tym, co tak szumnie jest zwane „życiem studenckim”. Ale że długo tak żyć się nie da, Charlotte zostanie postawiona przez wyborem: albo zostanie wyśmiewanym przez wszystkich kujonem, albo włączy się do uczelnianej elity. Trzeciej opcji dziewczyna nie dostrzega. Od tego momentu zaczyna się najwyraźniejsze starcie tych dwóch światów –
ubogiej, naiwnej, wychowanej przez przestrzegającą surowych zasad matkę, jeszcze przekonanej o swojej wyjątkowości intelektualnej dziewczyny ze zblazowaną uniwersytecką „złotą młodzieżą”, dla której synonimem bycia studentem są: alkohol, seks i zabawa. Na ścieraniu się takich właśnie przeciwieństw oparł swoją wielowątkową i wielowarstwową powieść obyczajową Tom Wolfe. Przedstawia momentami przerażający obraz amerykańskiego młodego społeczeństwa, realia życia na jednej z bardziej prestiżowych (choć fikcyjnych) uczelni i historie osób stojących na progu dojrzałości. Wyraziste (choć momentami odrażające charaktery) to duży atut powieści. Uwaga końcowa – z tyloma przekleństwami (choć może nie tak wymyślnymi) zgromadzonymi na przestrzeni jednej książki, nie zetknęłam się chyba od czasów lektury Szewców.