Trwa ładowanie...
recenzja
19-02-2015 10:01

Umierałam wiele razy

Umierałam wiele razyŹródło: Inne
d2eyco4
d2eyco4

Zaczyna się od mocnego akcentu: Modlitwy bohaterów Rafała Wojaczka. I zaraz potem rozdział zatytułowany Śmierć pierwsza. A w nim – narodziny głównej bohaterki. Dostała 3 punkty w skali Apgar, czyli była na granicy życia i śmierci, pomiędzy jednym a drugim światem. Gdyby nie determinacja matki, w ogóle by jej nie było: po długim porodzie lekarz zamierzał wyciągnąć dziecko kleszczami z kanału rodnego, ale nie całe – lecz we fragmentach, bo „na pewno się już udusiło”, a trzeba uratować chociaż matkę. I tylko sprzeciw tej matki, Anny, spowodował, że Mirka jednak przyszła na świat. Kolejny rozdział – kolejna śmierć. Ale tym razem nie Mirki, lecz jej ojca. Potem – następne śmierci. I tak się toczy ta opowieść.

Nie zawsze chodzi o śmierć w dosłownym tego słowa znaczeniu: częściej w znaczeniu metaforycznym, choć to nie znaczy, że mniej bolesnym. Umiera się w powieści Michalik-Jaworskiej przy odejściu dziecka, przy rozwodzie, odseparowaniu od matki, gwałcie. Każde z takich wydarzeń to śmierć kawałka duszy, to kolejna rana, która goi się ciężko i długo – i zostawia ślady, zostawia blizny. To swoisty rytuał przejścia, po którym nic już nie jest takie samo i człowiek też nie jest ten sam. Blizny zostawia też picie: bezustanne, ale w ukryciu, w zaprzeczeniu nawet przed samym sobą: „to tylko jeden kieliszek”, „to przecież tylko wino”, „to tylko lekarstwo na stres”. Alkohol wydaje się balsamem na blizny, magicznym eliksirem, po którym wprawdzie nie znikną, ale już nie są tak widoczne, tak nie bolą. Tyle tylko, że trzeba zażywać go coraz więcej i więcej...

Narrator powieści Michalik-Jaworskiej pokazuje Mirkę jako kobietę, której trudne dzieciństwo odcisnęło straszne piętno na jej dorosłym życiu: jest alkoholiczką. W Bliznach udało się jednak autorce uniknąć uproszczonego równania: trudne dzieciństwo = alkoholizm. Choć początkowo można odnieść takie wrażenie, patrząc na losy Mirki i jej brata, to jednak w trakcie lektury przestaje być już tak oczywiste. Staje się za to oczywiste, że alkoholizm jest niezwykle podstępną chorobą, której początków można w ogóle nie zauważyć, postępy wypierać ze świadomości, a końcową diagnozę w ogóle odrzucić. Przyznanie się do alkoholizmu – przede wszystkim przyznanie się przed sobą – to pierwszy etap na drodze ku normalności, pierwszy etap niezwykle bolesnego procesu, w którym trzeba sobie poradzić z demonami przeszłości, z prawdą o sobie i o swoim życiu.

Książka Michalik-Jaworskiej nie jest łatwą lekturą. Już sama fabuła wymaga skupienia, bo choć historia zaczyna się od narodzin bohaterki, to nie otrzymujemy obrazu jej całego życia, ale tylko wybrane fragmenty, te, które zechciała nam przekazać, te, które uznała za najważniejsze. Budzi to mieszane uczucia: z jednej strony jest oczywiste, że kompletna biografia nie jest potrzebna, z drugiej – że jest się w pewien sposób manipulowanym, bo światło dzienne oglądają tylko te fakty, które są wygodne dla bohaterki, wygodne – bo w jakiś sposób uzasadniają jej alkoholizm, stanowią jego usprawiedliwienie. Ten zabieg odnarratorski jest w mojej opinii nieco wątpliwy, podważa bowiem, w pewnym sensie, wiarygodność opowieści – ale jej nie unieważnia.

Nie jest to także lektura łatwa z innego względu: dzieciństwo Mirki, jej późniejsze doświadczenia, walka z alkoholizmem i wreszcie końcowe sceny nie napawają optymizmem. To jednak nie holywoodzka bajka: napisane prostym, dobrym językiem, bez zbędnych ozdobników, Blizny nie fundują czytelnikowi słodkich zakończeń, ale pokazują realne problemy. Nie da się obok tej książki przejść obojętnie.

d2eyco4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2eyco4