Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:11

Umarł król, niech żyje król!

Umarł król, niech żyje król!Źródło: Inne
ddsq8oc
ddsq8oc

Nie jest łatwy żywot xameleona. Każdy tylko popatruje, jakby go tu, za przeproszeniem, wychędożyć. Innymi słowy – wykorzystać do własnych celów, nie dbając o jego interesy. Ale cóż począć, jeśli rzeczony xameleon ze swej przypadłości uczynił źródło utrzymania, a z jej wykorzystywania – omalże swój zawód. Na szczęście w pobliżu zazwyczaj jest jego wierny druh i towarzysz, na którego zdrowy rozsądek i zimy ogląd spraw wszelakich, może zawsze wzmiankowany stwór liczyć. I oby tak dalej zostało.

Ale do rzeczy. Nie wszyscy bowiem może jeszcze wiedzą, czym – lubo kim – ów xameleon jest. I przytupują już z irytacji, wieszając tymczasem na piszącym te słowa psów całe sfory. Powstrzymajcie jednakowoż swój słuszny gniew, proszę. Już bowiem spieszę z wyjaśnieniami. Xameleonem wspomnianym jest zacny rycerz imieniem Hondelyk, który posiada zadziwiającą, a dla postronnego obserwatora – ocierającą się o magiczne sztuki – zdolność. Potrafi mianowicie przyjąć cielesną postać innego człowieka – jednako męża czy też niewiasty. Tym też sposobem udaje mu się nieraz wyjść cało z licznych opresji, w które z upodobaniem wpada. Opanowawszy zaś sztukę przeobrażeń do perfekcji, Hondelyk oferuje często swoje usługi ludziom, którzy wolą nie brać osobiście udziału w pewnych przedsięwzięciach. Albo też z różnych powodów czynić tego nie mogą. I pomimo rozlicznych ze swoją profesją perturbacji, cny rycerz ze zmiennokształtności żyje. Jakież to perturbacje słusznie zapytacie? Jak łatwo się domyślić, zdarza się nagminnie, że
przedsięwzięcia, do których Hondelyk ma być zaangażowany, nie są zbyt bezpieczne. Albo zbyt uczciwe czy legalne. I choć tych ostatnich rycerski xameleon unika jak diabeł święconej wody, a każdy inny ognia, to nie zawsze mu się to udaje. Można byłoby powiedzieć, że Hondelyk ma samorodny talent do pakowania się w tego rodzaju kłopoty. Jako się rzekło, ma jednak u swego boku wiernego przyjaciela i kompaniona w wędrówkach po szerokim świecie. Cadron, bo takie właśnie imię ów osobnik nosi, nie tylko niezgorzej opanował rycerskie rzemiosło, ale też wykazuje ponadprzeciętną inteligencję. Takie połączenie pozwala mu poplątane sprawy rozwiązywać sprytem, a gdy ten zawiedzie – skutecznie przecinać mieczem. Zresztą, żeby oddać należny hołd prawdzie, nadmienić należy, że sam Hondelyk wojownikiem także jest zawołanym.

W kolejnym tomie opowieści traktujących o obu przyjaciołach, noszącej jakże przewrotny tytuł Wydrwiząb, zyskujemy możność poznania kilku ichnich przygód. Dowiadujemy się na ten przykład, jak doszło do ich wzajemnego poznania i przełamania początkowej nieufności („Zmiennokształtny przyjaciel”). Albo, jak rwać zęby należy, gdy się przyjmie postać medyka płci zupełnie przeciwnej, nie przejmując jej fachowych umiejętności (opowiadanie tytułowe). Możemy przekonać się ponadto, jak bardzo źle na przeciętnego człowieka wpływa życie w nadmiernej cnocie, tudzież jak takiemu stanowi rzeczy zaradzić („Fiollun cnotliwe, nieszczęśliwe...”). A także dowiedzieć się, jakie są skutki ze wszech miar naiwnej wiary w trwałość niewieścich afektów („Przerwany popas”), zbyt otwartego i publicznego wyrażania swoich poglądów na temat uczciwości władzy („Sen o wolności, sen o śmierci...”), czy zbyt długiego przebywania przez xamleona w kobiecej postaci („Wszystkie lady Laisternady”). W końcu, w najobszerniejszym tekście
pomieszczonym w tomie („Królewska roszada”), mamy możność obserwowania iście makiawelicznych spisków, które z Hondelyka czynią... króla. Wynajęty przez umierającego władcę do zastąpienia go na tronie, ma za zadanie dokończyć dzieło zawarcia strategicznego sojuszu z ościennymi krajami. A że nie wszyscy sąsiedzi do takowego sojuszu się kwapią, zadanie to wymaga od obu przyjaciół uruchomienia całego swojego sprytu i przebiegłości. A arsenał intelektualnej broni mają na tego rodzaju okoliczność dobrze wyposażony. Czy jednak Hondelyk, który zasmakował w królowaniu, będzie w stanie bez żalu porzucić przytulny pałac i ponownie wyruszyć na włóczęgę po gościńcach, lasach i podejrzanych karczmach? Oto jest pytanie, jak rzekłby pewien duński książę do pewnych doczesnych szczątków.

Autorowi dopisuje twórcza forma, a on sam dopisuje kolejne xameleonowe przygody. Tylko czekać, a nowe ujrzą światło dzienne. A te, które już ujrzały, cieszyć mogą i bawić: beztroską, awanturniczą treścią, rubasznym podejściem do świata prezentowanym przez bohaterów, tudzież nieskrępowanymi grami z konwencjami kanonicznej fantasy. Świat, w którym żyć przyszło Hondelykowi i Cadronowi, oni sami, jak i inne zaludniające karty książki postacie, to wszystko dalekie jest od utartych schematów, bliskie zaś temu, co czytelnik współczesny zna z własnego podwórka codziennego doświadczenia. Jednakowoż obrazy te odbite są w krzywym zwierciadle nader specyficznego i charakterystycznego dla Eugeniusza Dębskiego poczucia humoru. Zaiste bowiem, za cel swoich pisarskich poczynań, postawił ów autor sobie rozśmieszenie polskiego narodu i wyrwanie go z melancholii. W którą tak łatwo przecież popaść wypatrując oczy przez okno w bezskutecznym poszukiwaniu promieni słońca, czy równie bezskutecznie wpatrując się w telewizor w
poszukiwaniu iskierek sensu. Chciałoby się rzec na podsumowanie, parafrazując narodowego wieszcza, że Dębski „siadł w końcu stoła, podparł się w boki jak basza; „Hulaj dusza! hulaj!” – woła, śmieszy, tumani, przestrasza”. No może przestrasza z tego wszystkiego najmniej...

ddsq8oc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
ddsq8oc

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj