Juan García Moreno, siedemnastolatek z miasta Meksyk, studiuje na pierwszym semestrze prawa, bo wychowujący go wujostwo widzą go w przyszłości w adwokackiej todze. Wolałby studiować literaturę, zresztą już teraz głowę ma nabitą wszelakimi literaturoznawczymi „-izmami", a każdemu poematowi potrafiłby na poczekaniu zrobić wiwisekcję z punktu widzenia metryki i wersyfikacji. Pewnego dnia trafia na uniwersyteckie warsztaty poetyckie – i od tej pory nic w jego życiu już nie będzie takie, jak dawniej. Przede wszystkim – pozna Ulissesa Limę i usłyszy najpiękniejszy w życiu wiersz, którego nie zechce już zmierzyć i zaklasyfikować jak owada na szpilce.* Zechce pójść za Ulissesem Limą i jego przyjacielem Arturem Belano w miasto, w noc, w życie które przenika się z literaturą...*
Ulisses Lima i Artur Belano nazywają się bebechorealistami, mówią, że tak właśnie niegdyś nazwała się Cesárea Tinajero, tajemnicza meksykańska poetka z lat dwudziestych. Kawał życia, bebechy. Żadna magia. Przez kolejne kilkaset stron będziemy słuchać wielogłosu ludzi, którzy zetknęli się z Ulissesem Limą i Arturem Belano w ich życiowej drodze, bardziej przypominającej nieustanną ucieczkę, niż dążenie do celu. Ameryka Południowa, Europa, Afryka – wszędzie przejazdem, wszędzie na chwilę. Zapadali w pamięć, przestawiali zwrotnice cudzego życia, otwierali i wyzwalali spotkanych ludzi – siłą osobowości, poezją, czy tylko skrętem i grzybkami ze słoika? Po kilkuset stronach, po kilkudziesięciu monologach nadal będą się nam wymykać, nieuchwytni, wciąż w pędzie.
Roberto Bolaño, podobnie jak jego bohater Arturo Belano, był Chilijczykiem.Po krótkim epizodzie opozycyjnym i parodniowym więzieniu udało mu się, jako dwudziestolatkowi, wyjechać z kraju, do którego nigdy już nie wrócił. Ech, młodość w latach siedemdziesiątych – ciasne mieszkania, kłęby dymu z podłych papierosów i spirytusowy powielacz... W Meksyku tamtych lat kartkami z powielacza nie obalało się reżimu, a zmurszałe idole literatury. I uwodziło się kelnerki, też. Polityki dość, na zawsze. Świat jest poezją. Bebechorealną. Życie jest literaturą, literatura jest życiem.
Krytycy mówią – powieść totalna. Powrót do * Gry w klasy*, gdzie w orbitę literatury wpadają studenci, architekci, malarze, panienki z dobrych domów, prostytutki i alfonsi, przymierający głodem prowincjusze i imigranci. Model do składania. Meksykańska odyseja - oniryczna wędrówką po mieście Meksyk – kolejnym, po Morzu Śródziemnym i Dublinie literackim szlaku wędrówki kolejnego Ulissesa.