Ukraina "derusyfikuje" swoją kulturę. Trudniej będzie o rosyjską literaturę i muzykę
Parlament Ukrainy przegłosował dwie restrykcyjne ustawy. Jedna z nich zabrania drukowania książek przez obywateli Rosji, chyba że zrzekną się oni rosyjskiego paszportu i przyjmą obywatelstwo ukraińskie.
Jak donosi Agencja Reutera, zakazany zostanie również komercyjny import książek wydrukowanych w Rosji, na Białorusi i na okupowanym terytorium Ukrainy, przy czym na import książek w języku rosyjskim z każdego innego kraju wymagane będzie specjalne pozwolenie.
Druga z przyjętych ustaw zabrania odtwarzania muzyki przez obywateli Rosji w mediach i środkach transportu publicznego, a także zwiększa limity ukraińskojęzycznych treści w programach telewizyjnych i radiowych.
Ustawy zyskały akceptację całego parlamentu, w tym także deputowanych, posądzanych o orientację prokremlowską. Teraz czekają już tylko na podpis prezydenta Wołodymyra Zelenskiego.
Tyle Ukraina straciła z powodu wojny. "Specjalna instytucja rejestruje straty"
Nowe prawo ma stępić tzw. soft power Rosji, czyli w tym przypadku siłę odziaływania jej kultury, która, szczególnie na wschodzie Ukrainy, tłamsiła tradycję i tożsamość ukraińską. To kluczowy cel tzw. derusyfikacji.
Setki miejsc w stolicy Ukrainy, w tym ulic i placów, zostało już pozbawione dotychczasowych sowieckich patronów, a pomnik, sławiący przyjaźń narodów ukraińskiego i rosyjskiego, został zburzony w kwietniu, wywołując entuzjazm mieszkańców.
Moskwa protestuje przeciwko nowym zmianom w prawie, twierdząc, że polityka Kijowa, mająca na celu utrwalenie języka ukraińskiego w życiu codziennym, uderza w dużą liczbę osób rosyjskojęzycznych na Ukrainie. Kreml traktuje nowe prawo jako dodatkowe usprawiedliwienie dla wojny, którą niezmiennie nazywa "specjalną operacją wojskową".
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski