Ona i on... Londyn i Hongkong. Oddzieleni od siebie dystansem geograficznym, ale i uczuciowym. Co ich łączy? Cierpienie? Uczucia? I może to, iż powinni być razem. On – Jake, poślubił niekochaną kobietę. Ona – Stella, nosi w sobie tajemnicę, która nie pozwala jej duszy ulecieć. Rozwinąć skrzydeł, niezależnie od miejsca, w którym się znajduje. Ich życie to ból. To obrazy, które wstrząsają. Rzucające się w czytelnika, miotające ich uczucia, które mącą codzienność... Czyli po prostu zwyczajne życie? Ale jednak może coś więcej? Bo choć wokoło ciągle płyną obłoki, pod ich stopami drży marszcząca się jak fale jeziora trawa, metafora ich życia, i pojawiają się nagle kamienie, które niszczą ich spokój, raniąc boleśnie nie tylko stopy. Jak wszystko to, co przydarza się w życiu. Kolejne chwile, upadki i znieczulające powstania. Jake i Stella. Obydwoje, naznaczeni przez przeszłość, poprzez wybory rodziców wzrastali w odmiennej rzeczywistości, w różnych światach. Gdy nagle się zderzają w jej świecie, dla niego jest
tu za zimno, dla niego to przeszłość, ale zrobi wszystko, by w kraju swojej matki w końcu być szczęśliwym. Bo choć Stella jest Szkotką, to jednak jej matka to Włoszka. Znowu matka Jake’a jest Szkotką, więc nic dziwnego, że obydwoje mają tak różne temperamenty. Po prostu nie mogą być razem, a jednak los chce inaczej?
„Ten dystans między nami”, to przede wszystkim dramat osób, rodzin, rodzeństwa – sióstr, ludzi, którzy nie potrafią ze sobą żyć. Tajemnic, które powracają nagle, by zburzyć nawet tą sztuczną, grzeczną uprzejmość. Nagle okazuje się, że ten tytułowy „dystans”, w rzeczywistości rozciąga się między wieloma postaciami. Opowieść o dwójce osób zmienia się w dwie sagi rodzinne. W opis dwóch poplątanych żyć, oraz przepełniających ich, wielkich dramatów. I tylko trzeba się przyzwyczaić do dość trudnego sposobu narracji, rozrzuconej, a już będziemy mogli poznać zaskakujące dzieje, oraz koszmary, które ludzie często sami na siebie zrzucają.
Czy Stella i Jake rzeczywiście będą potrafili i mogli się spotkać, tak do końca? Czy rozwiążą swoje problemy i pozwolą sobie na szczęście zrzucając maski i zbroje, a co najważniejsze, żyć razem? Czy oni, to te mityczne, poszukujące siebie połówki jabłka? W końcu oni nie szukają miłości, nie teraz, to tylko ich demony przeszłości, muszą ich połączyć. Dlaczego? Zajrzyjcie do książki. Może nie jest to najlepsze dzieło autorki „Kiedy odszedłeś...”, ale całkiem niezły kawałek prozy.