Od pierwszych stron tej powieści wiedziałam jedno: autor zyskał właśnie w mojej osobie fankę swojej twórczości. Na pewno nie jedyną, o czym świadczą nagrody, jakie już do tej pory za swoją prozę otrzymał. Knapp opowiada historię młodego Polaka, Waldemara, który znużony ojczystą szarością i beznadzieją postanawia odmienić choćby na krótko swój los i wyjechać za granicę – zobaczyć kawałek świata, poznać nowych ludzi, podszkolić język i zarobić co nieco, gdy trafi się okazja. Przewodnikiem po kuszącym świecie Zachodu jest pana Kuka, sąsiad młodzieńca, który zaopatrzy go przed wyjazdem w szereg rad i talizman na szczęście. Jednakże, jako że ów sąsiad już dawno nie wyjeżdżał, a dodatkowo nie stroni od kieliszka, okazuje się, że jego cenne wskazówki będą nie tyle pomocne, co brzemienne w skutki i doprowadzą do szeregu zabawnych zdarzeń, zważywszy, że wszystko, czym bohater dysponuje to bilet na podróż rozklekotanym autobusem, współpasażerowie przemytnicy, kilkanaście puszek konserw i adres hotelu, w którym ma się
zatrzymać (co to za hotel, nie zdradzę, ale warto się samemu przekonać). Książka jest śmieszna i bardzo zgrabnie napisana – żywym, wartkim językiem, z polotem, fantazją i niesłabnącą przez całą powieść wyobraźnią, stawiającą na drodze bohatera coraz to nowe barwne postaci, a także wplątującą go w niesamowite wydarzenia, które jednak nie są oderwane od rzeczywistości i mogłyby zdarzyć się naprawdę. Pomimo komediowego charakteru pomiędzy wiersze są wplecione cenne spostrzeżenia i uwagi na temat patriotyzmu, nacjonalizmu i charakteru społeczeństw jako całości. Wydaje się jednak, że autorowi udało się uciec od stereotypów, w swoim pisaniu i ocenianiu ludzi nie jest stronniczy czy złośliwy, raczej zachowuje zdrowy i ironiczny dystans. Wydaje się, że hołduje on raczej zasadzie: „Każdemu po równo” i w swoim prześmiewczej historii nie oszczędza żadnej nacji, tak że mamy okazję pośmiać się zarówno z samych siebie, jak i innych, bez kompleksów. To taki słodko-gorzki miks, wesoły, ale podszyty refleksją na temat
poszukiwania sensu życia, swojego miejsca na świecie i kogoś bliskiego, by przeżywanie piękna i brzydoty tego świata z tym kimś dzielić. Pozostaje mieć nadzieję, że film dorówna swojemu pierwowzorowi.