Cztery siostry, mama, babcia - czyli oryginalne, nieco „zakręcone” i z całą pewnością niepowtarzalne małe-duże kobietki. A nad tym wszystkim górująca burza uczuć i emocji pod banderą dojrzewania. Na pierwszym planie Jaśka, zbuntowana nastolatka, wiecznie wojująca z rzeczywistością. Marzy o piękniejszym świecie, czyli o drogich ubraniach i popularnych koleżankach. Róża to artystka, początkująca projektantka mody, ciesząca się powodzeniem wśród płci przeciwnej. Teśka jest bystra, ale mocno roztargniona, a najmłodsza Gienia to wulkan fantazji – jakże urocze są „wstawki” z małymi fragmentami opowieści dziewczynki o zwyczajnym dniu, przemieniającymi się w najprawdziwszą baśń. Dorosłe panie, dorównują córkom - mama to zadeklarowana ekolożka, a babcia prowadzi dobrze prosperującą kancelarię prawną.
Towarzystwo doborowe, z potencjałem na ciekawą powieść – niestety, nie w pełni wykorzystanym.Dziewczyny, choć niezwykle sympatyczne, nie do końca do siebie przekonują. Czegoś wyraźnie tu brakuje. Na pewno nie emocji, bo od ich nadmiaru i różnorodności czasem trzeba wziąć głęboki wdech. Wnętrze zdecydowanie zdominowało fabułę, dlatego choć akcja na pierwszy rzut oka wartka, przytłoczona panującą burzą hormonalną, każe wędrować między kilkoma skromnymi wątkami, w zasadzie nie wzbudzając większego aplauzu. Czasem jest miło, ale nie tak przytulnie jak u Borejków, ani tak głęboko jak w powieściach Krystyny Siesickiej . Fajnie, że widzimy świat oczami każdej z sióstr i to akurat autorce udało się najlepiej – spojrzenie na te same wydarzenia z kilku perspektyw zdecydowanie ubarwiło tę powieść. Plusem jest też to, że nikt nie zostaje potępiony za swoje uczucia i przekonania, bo w codziennym życiu, pełnym wzlotów i upadków, powinno być
miejsce nie tylko na zabawę i śmiech. Autorka pozwala każdemu pozłościć się i ponarzekać do woli, dzięki czemu dziewczyny stają się dla swoich rówieśniczek wiarygodne. Kto wie, może któraś z nich odnajdzie w jednej z sióstr siebie i swoje problemy?
Szkoda więc, że wątki tak szybko się rozwiązują, a po 144 stronach zapisanych dużą czcionką powieść się kończy.Spora dysproporcja między solidną dawką emocjonalną, a mocno okrojonym fragmentem z życia dzielnych kobietek zaważyła na moim odbiorze Sióstr pancernych i psa. Rozwinięcie wątków pozostawiam więc wyobraźni czytelników i czekam na obszerniejsze powieści autorki, której zrozumienie dla języka nastolatków niesie ze sobą nadzieję na naprawdę dobre książki, dorównujące klasykom polskiej literatury młodzieżowej.