Trup w każdej szafie
Skandynawia - demokracja, tolerancja, egalitaryzm, bezklasowość, wolność i nowoczesność. Raj na ziemi. Terra felix naszych rodzimych socjaldemokratów i marksistów. Michael Booth, przyjrzawszy się temu Edenowi, opisał zestaw stereotypów, problemów, wyzwań, dziwactw i słabości, pokazując czytelnikom, że w każdej szafie kryją się zakurzone szkielety, skrzętnie ukrywane przed opinią publiczną. Ukazał również kontrapunkt dla cukierkowego, lukrowanego obrazu regionu nordyckiego, jaki na stałe zagościł w publicznej narracji. "Skandynawski raj" nie jest jednak tylko katalogiem wspomnianych dziwactw i przywar - Booth, wbrew pozorom bardzo lubi swych bohaterów. Wydaje się, że w głębi serca uważa wręcz, że ze Skandynawią jest jak z demokracją. Owszem, jest marna, kulawa, pełna błędów i wypaczeń, ale co z tego, skoro jeszcze nie wymyślono niczego lepszego?
"Skandynawski raj" to - momentami dość gorzki - pean na cześć różnorodności, pean, którego autor na każdym kroku podkreśla, że narody skandynawskie niesamowicie i fascynująco się od siebie różnią. Między bajki możemy jednak włożyć zapewnienia o wspaniałej, nordyckiej integracji. Rzeczywistość tamtejszej autonomii ogranicza się wszak tylko do tego, że dysponuje się wolnością bycia Skandynawem. W pozostałych przypadkach spotkać nas może rozczarowanie, ucisk i wykluczenie. Ale poza tym to całkiem miły region. Zwłaszcza, jeśli się uzupełni zapas antydepresantów.
Mirosław Szyłak-Szydłowski/ksiazki.wp.pl