Książka Davida Baddiela nie jest wprawdzie arcydziełem literatury dziecięcej, ale ma całkiem spore szanse już od pierwszych stron rozśmieszyć młodych czytelników (oczywiście pod warunkiem, że posiadają podobne do autora poczucie humoru). W „Agencji Wynajmu Rodziców” znajdą oni bowiem całkiem zabawną i zarazem pouczającą opowieść, która może im pomóc spojrzeć inaczej także na własną rodzinę.
Nawet najszczęśliwsze dziecko na pewno bez trudu znalazłoby chociaż jedną cechę, która nie podoba mu się w jego rodzicach. Młodzi czytelnicy doskonale więc zrozumieją głównego bohatera „Agencji Wynajmu Rodziców”, który sporządza liczącą dziesięć pozycji listę rzeczy, o które obwinia swoich rodziców. Barry Bennett nie jest zadowolony nawet ze swego imienia (punkt numer dwa na liście), ale inne dzieciaki zapewne też nie chciałyby mieć nudnych, surowych i wiecznie zmęczonych rodziców... W przypadku Barry'ego czarę goryczy przepełnia jednak to, że mama i tata nie chcą mu urządzić na dziesiąte urodziny takiego przyjęcia, o jakim marzy (a to przecież już za pięć dni!).
Dość niespodziewanie sytuacja zmienia się całkowicie. Kiedy rozzłoszczony chłopiec wypowiada życzenie, że chciałby mieć lepszych rodziców, trafia on do równoległego świata, w którym działa tytułowa instytucja. To właśnie Agencja Wynajmu Rodziców ma umożliwić Barry'emu znalezienie nowego, idealnego domu. W tym celu będzie on mógł wypróbować kolejno aż pięć par potencjalnych rodziców - a wybór będzie należeć tylko do niego (tyle że musi go dokonać, zanim będzie miał dziesięć lat, więc czasu nie zostało zbyt wiele)!
Za całkiem naturalne należy uznać, że w tym momencie bohater podając pożądane cechy kandydatów kieruje się wcześniej sporządzoną listą (oczywiście poszukując przeciwieństwa własnych rodziców). Wkrótce z rosnącym rozbawieniem możemy zaś obserwować, że spełnione marzenia zupełnie nie przystają do oczekiwań Barry'ego. W miarę rozwoju wydarzeń okazuje się bowiem, że osoby bogate, sławne czy wysportowane niekoniecznie są idealnymi rodzicami, a również kolejne próbne przyjęcia urodzinowe dostarczają Barry'emu wrażeń całkiem odmiennych od spodziewanych.
Nie da się ukryć, że finał tej historii dość łatwo przewidzieć, ale w niczym to nie zmniejsza przyjemności, którą mogą czerpać młodzi czytelnicy z obserwowania wielu przezabawnych scenek. Warto jednak zaznaczyć, że poczucie humoru Davida Baddiela czasem jest wręcz nieco makabryczne i nie zawsze wyszukane, a ilustracje Jima Fielda chociaż bez wątpienia śmieszne, to jednak zarazem są dość specyficzne. W efekcie „Agencja Wynajmu Rodziców” swoim klimatem budzi skojarzenia z powieściami Roalda Dahla, ale to nie dla każdego dziesięciolatka będzie akurat zaletą.