Trwa ładowanie...
recenzja
09-02-2011 12:43

Trudno jest rozdzielić wiarę od wiedzy

Trudno jest rozdzielić wiarę od wiedzyŹródło: Inne
d2j6iyr
d2j6iyr

Co powodowało autorką, że napisała Koniec wszystkiego? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć, bo w niczym mi to nie pomoże.

Książka nie jest dla nastolatków, chociaż to właściwie one są bohaterami. One dwie – Evie, bo znika po drodze ze szkoły do domu, i Lizzie, bo dzięki jej informacjom, obserwacjom i konkretnym działaniom udaje się „popchnąć” śledztwo. Ale ta pomoc, niby w dobrej wierze, prowadzi do różnych odkryć. Lizzie jest ostatnią osobą, która widziała Evie, jest więc najważniejszym świadkiem. Tyle że pamięć świadków bywa zawodna albo płata figle i dodaje nowe fakty i wówczas już nie wiadomo, gdzie kończy się fikcja, a gdzie zaczyna świetna pamięć trzynastolatki, której przyjaciółka zaginęła. A ona sama bardzo, bardzo, bardzo chce ją odnaleźć. Chyba. Przynajmniej takie wrażenie sprawia.

Ta książka nie jest dla dorosłych, bo opowiada o fascynacji dorosłym mężczyzną z perspektywy nastolatki, mówi o współzawodnictwie w swoistej grze polegającej na zwróceniu na siebie uwagi ojca, w którą grają córki Ververów. Lizzie kocha pana Ververa, swojego sąsiada, ojca Evie. Właściwie pewnie dlatego, że wychowuje się bez ojca. Fantazje nastolatek przeplatają się ze światem realnym, czasami nadają faktom trochę inne znaczenie.

Miałam ochotę oddać tę książkę komuś, kto by skrócił moją mękę czytania. Nic z tego. Było to tylko 236 stron, które mi wychodziły bokiem, a książka o czymś stała się książką o nastolatkach zakochujących się w dorosłych, ich geście, co czasem prowadzi obie strony do obsesji. Tyle że są tu także nastoletnie fascynacje. I do tego narratorką jest nastolatka, która staje się główną bohaterką, jej przygody są wydumane i niewiarygodne, a przecież to ona - główny świadek.

d2j6iyr

Jednak jest kilka ciekawych rzeczy w tej książce: spojrzenie na świat z perspektywy nastolatki, umiejętność skupiania uwagi na drobiazgach (ważne jest to, że sąsiad pije piwo z zielonej butelki, znaleziona zapalniczka ma charakterystyczny motyw, podobnie jak charakterystyczny jest kształt blizny). Są to niby detale, w zasadzie nieistotne z punktu widzenia akcji, ale za to podkreślają talent pisarski autorki, jej chęć bawienia się słowem i chęć, aby igrać z czytelnikami.

Ta książka ma dopisek: „odważna opowieść o przyjaźni, obsesji i zbrodni”. Z tych trzech zgadza się jedynie przyjaźń, bo zbrodnia niby jest ale…, a odwagi tutaj nie ma z całą pewnością. „Przypadki są dla nudnych gospodyń domowych i adwokatów.” Adwokatem nie jestem, a przypadek tej książki zrobił ze mnie nudną gospodynię domową. Zamiast do lektury zapraszam zatem na deser.

d2j6iyr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2j6iyr