Muzeum braci, przodkowie, dziadek z NKWD
Witalij i Władimir Kliczko mają własne muzeum - to dworek w miejscowości Wilszany, leżącej około sto kilometrów na północ od Kijowa. Kieruje nim Ludmiła Tymoszenko. Można tu obejrzeć nie tylko bokserskie szorty i rękawice, ale także przedmioty codziennego użytku, dokumenty przodków braci. Prawdziwe wrażenie robi drzewo genealogiczne rodziny, sięgające XIX wieku.
Nie brakuje zdjęć - na kilku z nich widać Rodiona Kliczkę: dziadka bokserów, urodzonego w 1921 roku, który w wieku 21 lat wstąpił do Armii Czerwonej, a następnie do KPZR. Od 1933 roku pracował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych aż do 1948 roku. Wtedy został zwolniony i uważa się, że padł ofiarą czystek w partii w latach 1947-1948.
Zanim to jednak nastąpiło, był podoficerem NKWD i w 1939 roku przyjechał na Wołyń, gdzie - jak określają dokumenty - "brał aktywny udział w przesiedlaniu nacjonalistów i Polaków". Gdy Wehrmacht wkroczył na tereny Związku Radzieckiego, Rodion przedzierzgnął się w skromnego szewca i jeszcze długo nikt nie wiedział o jego działalności w NKWD.