To nie choroba, tylko alkoholizm
"Ojciec na początku pracował, potem już nie, bo się ciągle upijał. To był prawdziwy koszmar. Moja mama padła ofiarą oszustwa. Nie miała pojęcia, że mężczyzna, którego poślubia, jest alkoholikiem" - wspomina uczona - "Prawda dość szybko wyszła na jaw. Podczas świąt Wielkiej Nocy mama, przerażona, wezwała lekarza, bo ojciec strasznie się rozchorował. Tymczasem lekarz oświadczył, że to nie żadna choroba, że ojciec się upił, że jest alkoholikiem".
Matka Janion uciekła z domu z dwójką dzieci - Marią (zwaną już wtedy Misią) i synem Mirkiem. Nie dawała rady utrzymać dwójki dzieci, więc zaledwie sześcioletnia córeczka trafiła pod opiekę oschłej ciotki w Siedlcach. Do matki i brata w Wilnie powróciła dopiero w ostatnich latach przed wojną.