1. Martin Caparros "Głód", tłum. Marta Szafrańska-Brandt
Ta książka to porażka. Zdaję sobie sprawę, że tego typu zdanie - postawione już na początku uzasadnienia werdyktu - musi zabrzmieć zaskakująco. "Głód" nie jest jednak klęska literacką. Przeciwnie. Reportaż (a może obszerny esej?) Caparrosa to książka elektryzująca, przenikliwa i bolesna. Wspomnianą porażką jest już sama konieczność pisania monumentalnego dzieła, które zwraca uwagę na fakt, iż niemal jedna trzecia mieszkańców naszego globu cierpi z powodu niedożywienia.
Mówi o tym sam autor: "(...) badanie czegoś, co stanowi największą klęskę ludzkości, może przynieść tylko klęskę. Do tego dołożyły się oczywiście moje ograniczenia, niepewność, nieudolność. A mimo wszystko nie wstydzę się tej porażki". Caparros konfrontuje zachodnie samozadowolenie z marzeniami o posiadaniu własnej krowy lub dwóch (właśnie to wybrałaby Aisha, jedna z jego rozmówczyń, gdyby mogła poprosić czarodzieja o absolutnie cokolwiek). Podczas lektury "Głodu" mamy okazję zmierzyć się z okrutnym absurdem współczesności: jak to możliwe, że społeczeństwo, które wydało na świat gadające smartfony, nie jest w stanie (czy na pewno?) uchronić około 2 miliardów ludzi od codziennego koszmaru? "Jak opowiedzieć o tej nędzy, nie popadając w katastrofizm i czułostkowość?", pyta Caparros już na początku. Otóż: właśnie tak.
Wyboru dokonał Mateusz Witkowski - redaktor naczelny i współzałożyciel portalu Popmoderna.pl. Absolwent krytyki literackiej na Wydziale Polonistyki UJ, obecnie doktorant na tym samym wydziale. Publikował m.in. w "Dwutygodniku", "Xięgarni", "Czasie Kultury", "Ha!arcie", "Opcjach". Stale współpracuje m.in. z Gazeta.pl i Wirtualną Polską.