Czym jest obecność zła w świecie? Chrześcijaństwo postrzega zło w kategoriach ekscesu. Jeśli świat powstał z dobrej woli Boga, to zło jest wynikiem nieposłuszeństwa pierwszych ludzi, których do zjedzenia rajskiego owocu namówił wąż. Kim zatem jest owe przeklęte przez Stwórcę pełzające zwierzę? Upadłym aniołem – Szatanem, nad którym zwycięstwo odniósł Jezus Chrystus poprzez ofiarę na krzyżu i zmartwychwstanie. W Biblii historia została już rozstrzygnięta, a ludziom pozostaje jedynie czekać na dopełnienie się zwycięstwa nad złem. Nie znaczy to jednak, że diabeł zrezygnował ze swoich niecnych zamiarów. Nadal wodzi ludzi na pokuszenie, a niekiedy wstępuje w ich dusze. Wiedział o tym dobrze ksiądz Józef Suryn; młody, pobożny i wrażliwy jezuita, który otrzymał od opata smoleńskiego trudną do wykonania misję. Jego zadaniem było udanie się do zgromadzenia sióstr urszulanek w Lubiążu, w którym prawie wszystkie zakonnice, z Matką przełożoną na czele (tytułową Joanną od Aniołów) zostały opętane przez ducha nieczystego.
Dotychczasowe egzorcyzmy nie przyniosły zadowalających rezultatów, a niedoświadczony zakonnik przybywając do miejsca przeznaczenia, nie wydawał się za nadto pewny siebie, co nie wróżyło łatwego zwycięstwa na dziewięcioma demonami władającymi duszą Matki Joanny. W końcu targany wątpliwościami ksiądz zwraca się o pomoc do żydowskiego cadyka – znanego w okolicy cudotwórcy. Co wyniknie ze spotkania pokornego chrześcijanina i uczonego w piśmie?
Niezwykła opowieść Iwaszkiewicza zainspirowała Jerzego Kawalerowicza do nakręcenia jednego z arcydzieł polskiej kinematografii. Film podkreślał erotyczne napięcie pomiędzy dziewiczym kapłanem, a wywodzącą się z rodziny książęcej, dojrzałą kobietą, która pewnego dnia zdecydowała zostać mniszką. Nic dziwnego, że proza autora Tataraku inspirowała wielu reżyserów. Podzielona na krótkie, aczkolwiek treściwe rozdziały historia stanowi znakomity materiał na scenariusz filmowy. Ich atutem są znakomite, sprawnie napisane dialogi, które z przeróżnych perspektyw odnoszą się do sprawy opętania. Natomiast mistrzowska dbałość o szczegół sprawia, że wisząca na ścianie strzelba z pierwszego rozdziału, zostanie użyta w końcówce jako narzędzie...
Zakończeniem utworu jest „karuzela trupów” przypominająca mi końcówkę Pornografii Witolda Gombrowicza. Równie niepokojąco przedstawia się wieńcząca dzieło data – „1943”. Czyż zapatrzony w gwiazdy ksiądz Surym nie przypomina pewnego genialnego dziwaka, który ponoć nie ruszał się z Królewca, a przygotowując rewolucję moralną w postaci imperatywu kategorycznego, nie namieszał za nadto w głowach swoich rodaków? Czyż odpustowy szlachcic Wincenty Wołodkowicz nie okazuje wiodącym na pokuszenie diabłem, a uczynny Kaziuk nie przypomina Anioła Stróża? Właśnie zabieram się do powtórnej lektury opowiadania, mając nadzieję, że nie ogarnie mnie niebezpieczna tęsknota za opętaniem, albo jakimś innym, interpretacyjnym ekscesem.