Peter F. Hamilton należy – obok Alastaira Reynoldsa czy Stephena Baxtera – do ścisłej czołówki współczesnych twórców dojrzałej space opery. Najnowsza na naszym rynku powieść brytyjskiego autora otwiera trylogię Pustka, której akcja rozgrywa się w tym samym uniwersum, co „Saga Wspólnoty” (Gwiazda Pandory, Judasz wyzwolony), ale 1200 lat później. Ten pierwszy tom cyklu to na dobrą sprawę dopiero wstęp do wielowątkowej, skomplikowanej historii, dla której tłem jest nie tylko pełen obcych ras rozumnych wszechświat, ale i bogaty kontekst kwestii psychobiologicznych, społecznych, politycznych i religijnych, którymi żyje ludzkość w dalekiej przyszłości (3580 r.).
W powieści – której nie sposób streścić zarówno za względu na jej obszerność, jak i mnogość wątków – znajdziemy wszystko to, co stało się znakiem firmowym prozy Hamiltona. Przede wszystkim futurystyczną technikę, której możliwości już dawno przerosły te przypisywane dziś magii. W świecie XXXVI w. ludzie poddają się zabiegom odmładzającym, które pozwalają im żyć przez tysiące lat, stosują biononikę zmieniającą ich w supermenów, przenoszą swoją jaźń do pamięci superkomputera, we wszechobecnych sieciach mentalnych dzielą się nie tylko swoimi myślami, ale też emocjami czy snami. Dzięki tym wszystkim możliwościom powstają też nowe formy, wzorce i normy relacji międzyludzkich, w tym zachowań erotycznych.
Tytułowa Pustka jest tajemniczym kosmicznym tworem stopniowo pożerającym materię Galaktyki.To właśnie stąd mają pochodzić sny, którymi za pośrednictwem sieci mentalnych dzieli się z ludzkością Inigo. W owych snach, będących póki co najciekawszym z wątków sagi, poznajemy losy Edearda, młodego adepta sztuki mentalnego formowania istot żywych. Dzięki tej sztuce na planecie Querencia zmodyfikowane zwierzęta wykonują te czynności, które gdzie indziej stały się domeną maszyn. Wsłuchani w sny o Edeardzie wyznawcy Iniga chcą wyruszyć do Pustki z masową pielgrzymką. Plany te napotykają na zdecydowany opór ze strony części ludzi i Obcych, którzy obawiają się, że taka ingerencja pobudzi ekspansję Pustki. Pełna rozmachu epicka opowieść rozpisana została na liczne autonomiczne epizody, których bohaterami jest cała galeria barwnych postaci. Poszczególne historie stopniowo zbliżają się do siebie, by pod koniec tomu zająć właściwe miejsce w autorskiej układance.
Powieść na pewno zadowoli miłośników specyficznej odmiany science fiction jaką jest space opera – w szczególności tych, którym niestraszne są wielotomowe sagi i wielopiętrowe intrygi o kosmicznej skali.Innych czytelników może nieco odstręczyć wysokie stężenie technologicznego żargonu, mnogość oddzielnych wątków czy brak zdecydowanych rozstrzygnięć, które zapewne znajdą się dopiero w kolejnych tomach cyklu o Pustce. Jednak – jak powszechnie wiadomo – to, co dla jednych jest wadą, dla innych będzie najbardziej pożądaną zaletą. Niezależnie od osobistych upodobań, po lekturze książki Hamiltona każdy musi przyznać, że autor potrafi zadziwić śmiałością swojej wyobraźni i spójnością prezentowanej wizji świata.
Część jego pomysłów to prosta ekstrapolacja dzisiejszych osiągnięć technologicznych (np. sieci komunikacyjne) albo twórcze rozwinięcie rozwiązań obecnych w SF nie od dzisiaj (np. napęd międzygwiezdny czy samoprodukujące się maszyny). Jednak znaczna część przelewanych przez pisarza na papier idei jest na wskroś oryginalna, świeża i ożywczo działająca na szare czytelnicze komórki. W tym względzie na szczególną uwagę zasługują kwestie stosunków panujących w przyszłościowych społeczeństwach, czy też możliwości modyfikowania zwierząt i wpływania na rzeczywistość przez Edearda. Podsumowując: wszyscy spragnieni nowych wyzwań dla własnej wyobraźni nie powinni przechodzić obojętnie obok niezwykłych wytworów wyobraźni Hamiltona.